Archiwum listopad 2004


lis 29 2004 polowinki:]
Komentarze: 22

 Godzine przed zabawa polowinkowa latalam po domu w normalnych ciuchach, z wilgotnymi wlosami i schnacymi paznokciami. Myslalam,ze nie zdaze i chyba tylko spokoj mnie uratowal. Stwierdzilam, ze nie bede wydawac kasy na fryzjera, zwlaszcza po tym jak mi sie nie podobal moj fryz na balu gimnazjalnym, wiec nalozylam troche pianki i lakieru, tu podpielam, tam podpielam i ostatecznie jakos wygladalam, co w polaczeniu z delikatnym makijazem i suknia dalo satysfakcjonujacy efekt. Oczywiscie jakby to bylo, gdyby wszystko szlo gladko - moj tata musial zachorowac i jeszcze transport musialam sobie zalatwic, bo jak to tak w taka pogode na pieszo leciec. W koncu, o godzinie 18 dotarlam z kolezanka, podwieziona przez jej siostre, pod nasze LO i sie zaczelo :D Laski odstrzelone, panowie tez niczego sobie i od razu na aule.Na miejscu okazalo sie, ze zadnego dj'a z Poznania nie ma, tylko znany w calej Gorze facet z domu kultury,a slyszac kawalki grane jeszcze przez rozpoczeciem stwierdzilam, ze przy takiej muzyce nie umiem tanczyc. I ja naprawde nie bylam pesymistycznie nastawiona, zeby nie bylo;) W koncu mielismy za soba krotkie przemowienie pani dyrektor, pierwszy taniec odbebniony przez nia i przewodniczacego szkoly i zabawa sie zaczela na calego ;D Szczegol, ze juz przy pierwszym tancu musialam odmowic koledze z klasy [Piter rulezzzzz, co nie Gozda?:P], bo jak to tak pierwszej wyskoczyc na parkiet, kiedy jeszcze swiecil pustkami;) Juz podczas drugiego tanca zorientowalam sie, ze obok mnie wygina sie dziewczyna w identycznej [!] sukience jak moja, to sobie wyobrazcie mnie w tamtym momencie:] Powiedzmy, ze po kilku pierwszych piosenkach wrocilam z kolezankami do stolu i nadszedl czas na naszego Absolwenta tak skrzetnie ukrytego w torebce ;D Wiecie co? Nigdy, ale to przenigdy nie pijcie go z sokiem granatowo-jablkowym. Byl tak wstretny, ze myslalam,ze rownie szybko jak wzielam pierwszego lyka, wypluje go;] W ostatecznosci jakos przelknelam to do konca i trzeba bylo kontynuowac zabawe;D Tanczylam wlasciwie caly czas, bo nawet jak chcialam odpoczac, to nie moglam i nie zebym sie chwalila, ale jeden z partnerow stwierdzil nawet, ze trudno sie do mnie dostac, nie wspominajac juz o tym,ze bylo takich dwoch, z ktorymi w sumie zatanczylam moze z czternascie razy;) Nie zapomne jak nasz szanowny pan profesor W. [2m wzrostu] tanczyl z kolezanka z klasy, ktora wzrostem nie grzeszy [ale przeciez male jest piekne tak?;)], a potem, juz pod koniec tanczyl jak robot do muzyki techno. Albo pana wuefiste, ktory podczas tanca z druga kolezanka krzyczal 'Aska,trzymaj mnie!', bo chyba alkohol zaczynal robic swoje:] Duzo by tu opowiadac o tym, jak kazdy wygladal predzej czy pozniej, bo sie mozna latwo domyslic:] Tak naprawde muzyka mi sie podobala, od przeboju 'Mydelko Fa' po 'Let's twist again' i 'Czerwone korale', bo sie mozna bylo wyszalec, naskakac do woli i uwazac, zeby nog nie polamac, a ze bolaly bardzo i bola nadal, to chyba dodawac nie musze. Ostatecznie zabawa zostala przedluzona o godzine, do pierwszej w nocy, ale zanim dziewczyny sie poprzebieraly i w miare ogarnely, to dochodzila prawie druga. Podazajac dosc duza banda, zatrzymalismy sie w ciemnym parku, zeby dokonczyc Krajowa:] i dojesc resztke bananow:]. Niestety wszelkie bary byly albo wypelnione po brzegi,bo andrzejki albo zamkniete, wiec w rezultacie kazdy poszedl/pojechal w swoja strone, a ja nie wiem jak,ale jakos, doczlapalam sie do domu i jakos przed godzina trzecia zasnelam z ogromnym rogalem, bo te polowinki byly lepsze, niz sie spodziewalam, bo w styczniu studniowka z Jarkiem i mam nadzieje, ze bedzie przynajmniej tak jak w sobote a nawet i lepiej, bo w koncu z Nim...:)

*delfi* : :
lis 28 2004 :D
Komentarze: 14

Nie.Nie mam kaca. Ale sil na napisanie notki niestety tez nie. Powiem jedno-bylo zajebiscie!:D Dluzsza relacja pojawi sie jak sily powroca:]

*delfi* : :
lis 26 2004 z zycia szkolnego i nie tylko.
Komentarze: 27

Lekcja PO:
Pan profesor M.: 'Krew prosze tutaj zwrocic uwage sklada sie z leukocytow i elektrocytow , znaczy sie yyyy nigdy nie moge tego zapamietac.Tutaj.'

Lekcja matematyki:
Pan profesor Cz.: [po wielu probach nazwania przez nas danego wzoru na sume kwadratow,iloczyn roznic czy cos kolo tego] 'No prymitywizm jezykowy!'

Lekcja religii:
Ksiadz: 'No i bylem jakis czas temu na dniach Namyslowa,a nagle zza przyczepy wychodzi jeden z moich uczniow, chwiejnym krokiem, z piwem w reku i mowi do kolegi patrzac metnym wzrokiem na mnie 'o kurwa,ksiadz'.

Moja szkola jest szalona:D

A tak poza szkola, wrocilam jakas godzinke temu od kolezanki, bo musialysmy wypic litr coli light, a do butelki przelac vodke w celach wiadomych. Jutro o tej porze bede sie znakomicie bawic w mojej ukochanej szkole na oczekiwanych od dluzszego czasu polowinkach, z moja najlepsza banda klasowa. Kiecka jest, buty sa, pozostaje wymyslic jakis fryz i voila. Relacja pojawi sie prawdopodobnie w niedziele, chyba ze kac bedzie na tyle duzy, ze nie bede w stanie nic zrobic.

Bedzie super:)

*delfi* : :
lis 23 2004 sun and snow, don't you know ...
Komentarze: 25

 Czarna, z delikatnym jasnorozowym brokatem,scieta na wysokosci kolan i przyozdobiona lekka falbanka - co to moze byc? Taaak, kupiona wlasnie dzisiaj, na sobotnie polowinki, sukienka;D Nawet fakt, ze moj budzet znacznie schudl po tych zakupach nie zepsul mi humoru, bo ta sobota musi byc niezapomniana;D I co z tego, ze zabawa bedzie tylko do 24,bo niby Adwent sie zaczyna i ksiedzu sie nie podoba dluzej. I co z tego,ze kilka osob, ktore mialy isc, w ostatecznosci nie ida. Po polnocy zabawa dopiero sie zacznie. Bedzie przebieranie w szatni w cieple bluzy i spodnie i marsz do najblizszego baru na opicie soczkiem bananowym [cenzura musi byc;)] naszego polmetka;D Oczywiscie wiadomo, ze jest to tematem numer jeden przez ostatnie kilka dni. Przynajmniej cos ozywia ta atmosfere, bo jak mam wstac rano wyrwana ze snu dzwiekiem budzika i wyrabiac niestworzone akrobacje probujac odwinac sie z koldry, zeby w koncu podniesc sie i przejsc do zycia codziennego,to czasami sobie mysle, ze naprawde nie ma nic przyjemniejszego niz sen.

* * *

 Czasami zastanawiam sie w jakim stopniu to, co sie dzieje zalezy od sposobu patrzenia na swiat i od tego jak bardzo chcemy. Bo jak sie zastanowilam, to doszlam do wniosku, ze wiecej rzeczy mam niz chcialabym miec. Ze wiecej rzeczy chce pozostawic bez zmian niz wprowadzac jakiekolwiek. Ze mam ludzi, ktorych nie chcialabym stracic i nie znam zadnych, ktorych wolalabym w ogole nie znac [ no moze z malenkimi wyjatkami;)]. Trzymam mocno w garsci to szczescie i nie puszczam. Wypatruje w tych przeplywajacych chmurach jak najwiecej slonca i podswiadomowie chowam je w serduchu, zeby oswietlic sobie droge, kiedy gwiazdy wysuna sie na pierwszy plan i noc zupelnie zapomni o swietle. Odgradzam sie od zimnego, zlosliwego deszczu i gradu narzucajac kaptur, owijajac szalem twarz i zakladajac na rece miekkie, brazowe rekawiczki, zeby nie roztopic przypadkiem tego ciepla, a padajacy snieg 'zamieniam' w myslach na marzenia o zimowych szalenstwach albo stapiam razem z niepotrzebnymi wspomnieniami. Zblizaja sie Mikolajki, a moim najpowazniejszym w tym momencie problemem jest wybor prezentu dla bosko wrednego Jarka. A moze chcesz [w] czape? Nie ma sprawy;D

*delfi* : :
lis 20 2004 Na potege posepnego czerepu - mocy przybywaj...
Komentarze: 36

 Slucham Goo Goo Dolls/Dido/Bryana Adamsa/Edytke Bartosiewicz [obowiazkowo] i co z tego, ze to takie nietypowe polaczenie. Ja lubie nietypowo. Tak dlugo czekalam na ten weekend. Wyjatkowo dluzylo mi sie te piec dni,a teraz nie wiem co ze soba robic. Nawet  'Swiat wedlug Garpa' nie przyciaga mnie w tej chwili [a propo-pozniejsze sceny sa jeszcze gorsze nic opisane w ostatniej notce;D]. Ta sobota miala inaczej wygladac. Mialam jechac na zakupy do Leszna, po sukienke na polowinki, ktore sa za tydzien. Tymczasem siedze przed monitorem i od czasu do czasu wygladam na przejezdzajace samochody i na przechodzacych ludzi. Przypomina mi sie dziecinstwo, kiedy siadalam z babcia na parapecie w kuchni i rozpoznawalam marki aut, a ona odczytywala wojewodztwa po tablicach rejestracyjnych. Skubana, wszystkie znala;D A wczoraj poczulam sie jakby byla prawdziwa zima, ktore zbliza sie nieublaganie. Szlam i szlam, i szlam, i bylam w bibliotece, i spotkalam Jarka, i doszlam wreszcie do kolezanki, ktorej odnioslam zeszyt. Chodzilam tak z dwie godziny, ale jak przyjemnie bylo wrocic do domu,gdzie czekalo na mnie gorace kakao. Nienawidze marznac, chociaz snieg sam w sobie uwielbiam, bo moge nim rzucac kogo chce, a jak napada wiecej, to zawsze moge isc na sanki i poczuc sie jak dziecko. Tak naprawde to kazdy je ma w sobie, w mniejszym czy wiekszym stopniu. W tej chwili brakuje mi tylko takiego 'powera', jakiego maja dzieci, dlatego wolam, niemal staje na krzesle i wrzeszcze na caly dom 'Na potege posepnego czerepu - mocy przybywaj [!]'.

******************

*h*a*p*p*i*n*e*s*s*

*delfi* : :