Archiwum wrzesień 2004


wrz 26 2004 mania zbierania [kasztanow, usmiechow...]
Komentarze: 21

Po ostatnim weekendzie obiecalam sobie,ze tym razem odpoczne. I nie odpoczelam. Wrecz przeciwnie-jestem zmeczona jakbym chodzila miesiac bez przerwy do szkoly:) Ten tydzien obfitowal w wiele spotkan, z wieloma ludzmi, w wielu miejscach. W piatek odwiedzilam Wroclaw. I troche mi bylo smutno,bo zawsze kojarzyl mi sie z czekaniem na spotkanie z Nim,a teraz? Teraz juz sama nie wiem, co jest i co bedzie. Wiem tylko, co bylo. Wiem, ze cos jest nie tak. Ja tak nie chce. Nie chce o tym pisac, bo to boli, a notka miala byc optymistyczna. Wracajac do Wroclawia-wyjazd ze szkola, wyklad na Akademii Rolniczej 'Maslo,margaryna czy inne tluszcze', potem 'Helios' i film 'Zle wychowanie' [swoja droga naprawde warto obejrzec], no i czas wolny. Taaak...Rzeczywiscie 'duzo' nam dali tego czasu, AZ 1,5h, z czego 35 minut czekalam z kumpelami na pizze:) Ale nie powiem-kelnerzy w Sphinxie sa nadzwyczaj przystojni, zwlaszcza taki jeden;D W drodze powrotnej kierowca pobil chyba rekord slimaczego tempa, bo niecale 100km przejechalismy w ciagu 2,5h. Oczywiscie powrot o 20.00 zostal utajony przed rodzicami i w rezultacie wrocilam do domu po 23, a w miedzyczasie Brok:D Ze znajomymi z klasy i nie tylko:) Bo byla siostra Madzi i byl Ja[h]rus, ktory cos tam mruczal przy 4 piwie i chcial pic piate, a ja juz tez 'lekko' bez bazy siedzialam. Wczorajszy wieczor byl w sumie podobny,choc w nieco zwezonym gronie. I powiem Wam,ze ja to mam wyczucie, bo w momencie kiedy wyszlam z sali,zeby zaspokoic swoje potrzeby fizjologiczne, do Broka wpadl moj ojciec [!],zeby sprawdzic czy tam jestem. Fakt faktem akurat i tak pilam juz soczek bananowy, ale ciekawa jestem co by zrobil jakby zamiast soczku bylo co innego. Siara. Ale na szczescie mnie nie dostrzegl:) Posiedzielismy, posmialismy sie zwlaszcza juz po % i tak zlecial czas. Dochodzila 23, a mi tu pewien osobnik marudzil 'no chooo,pojdziemy gdzies',no to wyszlismy:] Oczywiscie tym osobnikiem byl Ja[h]rus, z ktorym sobie pochodzilam po naszej Gorze z jakas godzinke, rynkiem, deptakiem, potem kolo wesolego miasteczka i trzeba bylo wracac. A pozycja na dziadka byla taka wygodna ---> bez skojarzen prosze:)

Niedziela. Godzina 8. Ilonka wstaje z wielkim ziewnieciem pewna, ze juz nie usnie ponownie. Nie bylo zle. Glowka nie bolala. Rogal byl. Nie suszylo mnie, ale jak mi sie strasznie zachcialo spac juz po godzinie! A tu czekal zeszyt z francuskiego, bo jutro kartkowa, i zeszyt z chemii, nie mowiac o ksiazkach z biologii i z fizyki. Na szczescie jakos sobie plan dnia zorganizowalam i nawet starczylo czasu na spacer z Jarkiem:) Szczegol,ze nas prawie spisala policja za nieodpowiednie siedzenie na lawce i ze mnie dzieci olaly, kiedy im podpowiadalam, gdzie leza kasztany, ktore zbierali. I nawet ciekawa rozmowa sie wywiazala na tej lawce:

Ja[h]ruś: Kuuuuuuuurde! Musze napisac wypracowanie na angola.
Ya:Jakie?
Ja[h]ruś: bla bla bla [nie pamietam juz dokladnie o co chodzilo:)], cos na 300 slow.
Ya: A to tylko 2-2,5 stron. Dasz rade.Mi tak srednio tyle to zajmuje.
Ja[h]rus: Tobie z takimi kulfoniastymi literami?
Ya: Ja mam zgrabne litery.
Ja[h]rus: I nie tylko. Chyba ze mowisz o swoich czterech literach.
Czy jakos tak to szlo:-))

Potem byly kasztany. Taka mania zbierania. I nie moglam sie oderwac od tych brazowych lepkow wystajach z trawy i zbieralam coraz to wiecej,az torba zrobila sie naprawde ciezka, ale od czego byl Ja[h]rus nie?;D Sam powiedzial, ze jestem pasozytem, wiec niech tak bedzie. I tak mi sie przypomnialo, jak bylam mala i zbieralam kasztany,zeby potem zrobic z nich rozne takie ludziki. I przez moment zazdroscilam tym dzieciakom, ze nie maja zadnych problemow, zadnych wiekszych obowiazkow i moga sobie beztrosko zbierac kasztany, nie podejrzewajac nawet, ze za kilka-kilkanascie lat bedzie im czasami brakowac tego dziecinstwa. Nie mozna bylo wiecznie siedziec pod tymi drzewami, bo robilo sie zimno, chociaz pozniej sciagalam bluze, bo wyszlo sloneczko. Poszlismy rozejrzec sie, co jest w wesolym miasteczku. Przyszedl moj braciszek. Poszlam z nim na karuzele, ktorej sie poczatkowo przestraszylam, ale bylo taaaak fajowooooooooo,tak czadowooooo,ze hohooooooo;D Nawet mi sie w glowie duzo nie krecilo [no,moze troche:)], wiec stanelam na ziemi, usmiechnelam sie do Jarka, ktory stal z moja torba na ramieniu, w ktorej swoja droga wygladal lepiej niz ja;D, powiedzialam 'Idziemy' i poszlismy. A mi sie tak nie chcialo wracac do domu... Teraz pisze ta notke, ubieram sie cieplo i ide ponownie na ta sama karuzele. I feel diZzZzZzZy i to nie tylko przez nia. Kreci mi sie w glowie od natloku mysli, ktore mnie powoli przygnebiaja. I nawet w stanie niezdolnym do uzycia, zwlaszcza w piatek, zdawalam sobie sprawe z czegos, co mnie meczy i poduszka byla wilgotna. Chyba pierwszy raz zaczynam sie powaznie zastanawiac, czy pewne rzeczy maja sens. Bo bola coraz bardziej..... I zeby nie bylo pesymistycznego zakonczenia usmiecham sie do Was:)

*delfi* : :
wrz 19 2004 tak, tak, znowu rogal :D
Komentarze: 28

Hahahahahahahaaaaa;D 

Wspanialy nastroj. Wspanialy humor. Wspanialy weekend;D
W piatek po poludniu zaczelismy wreszcie krecic nasz filmik na konkurs historyczny. Nie mialam pojecia,ze dzieki niemu bedziemy sie tak swietnie bawic;D Prawie polecialam w krzaki, kiedy zobaczylam kumpele przebrana za gorowskiego Sherlocka Holmesa, juz nie mowie o tym, ze nie mialam jak domalowac jej wasow i brodki, bo mi sie rece ze smiechu trzesly;D Druga kumpela zrobila z siebie wiesniaczke-nalozyla jakas chuste na glowe, szerokie spodnie w duze grochy, tu jakas szmatka, tu jakas bluzeczka w kwiatki i dorysowany pieprzyk na twarzy oraz pomalowany czarna kredka [wzieta przeze mnie wlasciwie zupelnie przypadkiem] zab;D Delfi sie wycwanila i pierwsze sceny grala jako dziewczyna uwspolczesniona;D Caly filmik nagrywany byl na cmentarzu, chociaz mialo byc jeszcze gdzie indziej, ale ta koncepcja sie nie sprawdzila. Pierwsza akcja zostala nagrana bez powtorki, przez co podziwiam Magde, bo ja na jej miejscu nie umialabym zachowac powagi;D Nastepna scena, tym razem ze mna kiedy musialam patrzec do gory przez 10 sekund, zostala nagrana dopiero za 5 czy 6 razem, bo to moja komorka zadzwonila, to wybuchnelam smiechem, to jak juz zachowalam powage ktos inny zaczal sie smiac i tak dalej, i tak dalej;D Ale to nic. To byl dopiero poczatek. Kiedy dotarla dalsza ekipa, czesc przebrana za wiesniakow, czesc, w tym ja, za mnichow narzucajac na siebie przescieradla, nagralismy procesje, jakie to kiedys mialy miejsce. Wyobrazcie sobie bande idaca przez cmentarz w bialych szatach ze mna na przodzie niosaca krzyz;D Idziemy, idziemy, filmik sie elegancko nagrywa, a tu jakas baba jak nie wyskoczyla, jak sie nie zaczela drzec 'Bo na policje zadzwonie! Co wy, jakas sekta jestescie?!'. Hahahaa. My zgon :DDDDD Na piatek bylo tyle krecenia i dalszy ciag nastapil w sobote, kiedy ksiadz nam sie rozgadal przez dwadziescia minut,a potem udostepnil nam kosciol,w ktorym nagrywalismy nastepne sceny. Znowu mialam przescieradlo. Znowu nioslam krzyz,od ktorego rece mi niemal odpadaly. I znowu kilka scen musielismy zaczynac po kilka razy, bo bylo za smiesznie:] To nic,ze w kosciele. To nic ze przed samym oltarzem lezac krzyzem na lodowatej posadzce;D Najlepsze bylo wieczorem. Musialo sie sciemnic, wiec spotkalismy sie przed 20 i nagrywalismy koncowa scene z duchami i czarownicami. Szczerze? Jakbym przyszla wtedy na cmentarz i ktos by mi tak wyskoczyl przed nosem, to zawal na miejscu;D Duchy jak duchy. Biale przescieradla i biale usta od kremu. Ale jaka mielismy czarownice;D Niedosyc, ze doskonale zrobiony stroj, to jeszcze ciemne, rozwichrzone wlosy, garb jakze dodajacy uroku, smiech prawdziwej wiedzmy i pozycja a la toffik;DDD I te oto zjawy rzucily sie na wehikul czasu gorowskiego Sherlocka Holmesa, a ja widzialam tylko umierajac ze smiechu i  'obmacujac' samochod, ze niby probuje sie do niego dostac, jak duch nr 3 dusi Sherloka i wpija mu sie w szyje;D Koniec filmu. Ale nie koniec notki;D W piatek, jak juz zapewne wiadomo wiekszosci z Was, odbyla sie Parada Techno. Na samej paradzie to ja duzo czasu nie spedzilam, ale bylo suuuuuper:] Jarek [18.25]:'zapraszam Cie na p**o:)'. No to poszlismy:] Najpierw bylo jedno na jakiejs gorce przy ogrodkach, potem bylo drugie w Broku i potem trzecie na samej paradzie. Sie nagadalismy:D W koncu troche czasu minelo, jak bylismy ostatnio gdzies razem na % i w ogole jak bylismy ostatnio gdzies razem. Spotkalismy znajomych, ktorzy,jak mi powiedzieli nastepnego dnia, smiali sie, ze mnie znosilo na lewo, a Jarka na prawo, a nieprawda bo szlam prosto i jak wrocilam do domu przed 24, to nikt nic nie poznal, a zapytana 'co pilas?' odpowiedzialam jak zwykle 'soczek bananowy';D Szkoda Ja[h]rus, ze nie zrobili nam tego zdjecia, nie? ;D Fajne by wyszlo. A to Kinder Bueno do Zywca to chyba stanie sie dla mnie jakas tradycja;D Milo bylo [bardzo milo], ale sie skonczylo i mam nadzieje,ze nie musze czekac do nastepnej parady, zeby to powtorzyc;D 
 A wczorajszy wieczor spedzony w Broku tez byl bardzo mily.  I dzisiejszy ma byc jeszcze lepszy. Bo w koncu na koncercie. I to jakim koncercie-Myslovitz jakby kto zapomnial;D I po raz kolejny mowie Wam - bo kocham to zycie! :D Bo jest cudowne;DDDD

*delfi* : :
wrz 17 2004 czaisz? klimat nietoperza...:]
Komentarze: 29

 Dzien za dniem mija. Zaczyna sie kolejny weekend,a ja wrocilam niedawno z akcji sprzatania swiata z zalewu;D Jaaaaaaaaaaa. Cos niesamowitego:] Wyczlapalam z klatki w dwoch bluzach z dlugim rekawem, stwierdzilam, ze nie ujade z zimna, ale ja sie tak latwo nie poddaje, nie myslcie sobie;D Raz dwa wyciagnelam z kolezanka rowery, dojechalysmy do szkoly, a tam pustka. Palce u rak juz mi do polowy zamarzly, ale przeciez ja nic nie mowie. Po jakichs 30 minutach zebrali sie wszyscy, w tym kolezanka, ktora miala na sobie jedna cienka bluzeczke i skostniala z zimna, ale ja nic nie mowie:D Wsiedlismy na rowerki, dziarsko wyruszylismy przez naszego gorowskiego 'Dziczka' przez las i juz po 5 minutach drogi nasz kolega lezal na ziemi, a wszyscy pozostali obok niego-ze smiechu;D Ale ja nic nie mowie-ja siedze z rogalem na pysku;D Dojechalismy nad zalew, rozlozylismy sie w cieniu [!] i ogrzewalismy sie. Zeby miec z glowy cale to zamieszanie ze sprzataniem ubralismy gumowe rekawiczki, od ktorych mi jeszcze rece smierdza. Szukalismy dzika. Zbieralismy grzyby. O malo co nie dostalam zawalu, kiedy trafilo we mnie dlugie sznurowadlo a kumpela krzyknela 'delfiiiiiiiii! zaskronieeeeeec!', a naprawde wygladalo jak zaskroniec o_O. Robilismy fotki. Takie tam wiecie, sado-macho w lesie;D Najlepsze bylo po powrocie na plaze, kiedy czesc IIe rozwalila sie na piasku, oczywiscie mnie musieli ciagnac w kierunku wody przez pol plazy i lecial lach, sama nie wiem z czego bardziej, czy z calej tej sytuacji, czy z mojego pisku. Ale ja nic nie mowie;D Przeciez jestem tak uwielbiana,ze mnie o malo nie rozdarli za nogi i rece;D Na szczescie to nie ja wyladowalam w wodzie ha!:D A uwierzcie mi,niewiele brakowalo;D Za to osoba, ktora mnie tam ciagnela zostala wrzucona przez innych ha!:D I musiala wracac w mokrych spodenkach, w ogole caly mokry ha!;D Tak to sie konczy, jak sie zadziera z delfi i z kroczyca;D Ha!:D Takich akcji bylo duzo. Glupie rozmowy. Glupie smiechy. Glupie sytuacje. I to jest najlepsze. Moja klasa jest najlepsza;D

To bylo dzisiaj. A wczoraj? Najlepsze zostawia sie na koniec, taak?;D Bylo takie jedno spotkanie z takim jednym w takich fajnych miejscach przy takim fajnym klimacie 'nietoperza';D Mozna rzec 'spotkanie po latach'. I fajnie sie bylo tak spotkac. Pogadac. Posmiac. Troche powspominac. Zapomniec o tym, co bylo. Cieszyc sie z tego, co jest. Taka potezna dawka radosci i ciepla?;D I trzy godziny minelo bardzo szybko. Chyba za szybko, bo malo jest takich spotkan. W ogole malo jest takich ludzi. A klimat nietoperza to cos niebanalnego, taak?;D Tak. Dzieki za ten wieczor i czekam na zaproszenie do Wawy;-D.

PS.Z rzeczy radosnych i radosniejszych-pochwale sie-dostalam zaproszenie na wreczenie stypendiow Prezesa Rady Ministrow:D Wiem, wiem, jestem jedyna w swoim rodzaju. Ale czy ja cos mowie?;D

*delfi* : :
wrz 14 2004 usmiechy mi tu przesylac prosze:)
Komentarze: 22

Desmosomy. Wydzielanie merokrynowe, apokrynowe, holokrynowe. Granulocyty. Agranulocyty. Neutrofile. Eozofile. Bazofile. Miofibryle. Statocysta. Statolit. Ropalia. Metageneza. Strobilizacja. Syncytium. Schizocel. Uklady protonefrydialne. Parenchyma. Rabdity. Strobile. Skoleks. Miracidium. Sporocysty. Redie. Cerkarie. Metacerkarie. Adoleskarie. Koracidium. Onkosfera. Procerkoid. Plerocerkoid. Cysticerkus. Echinokok.

To tylko czesc dzisiejszej powtorki z biologii, a jutro kartkowka z tkanek. Jakze sie ciesze... Ale damy rade. Zreszta ostatnio zauwazam bardzo namietne zafascynowanie biologia. To dobrze. Poza dzisiejsza nerwica, ktora mnie naszla wlasciwie nie wiem z jakiego powodu, pozostaje radosc z czekajacego na mnie koncertu. Pozostaje perspektywa klasowego wypadu nad zalew do Ryczenia z racji akcji sprzatania swiata. Pozostaje wciaz niewiadomy termin spotkania z Nim. Sa jeszcze rozmowy na gadu-gadu. Jest maksymalne zmeczenie i satysfakcja z napisanego w koncu wypracowania. Jest jeszcze tyle chwil radosci i zaskoczenia. Tyle lez spowodowanych glupawkami. Tyle nieprzespanych nocy. Tyle ekscytacji i zauroczenia. Tyle milosci. Tyle mnie. Tyle Ciebie. Tylu Was. Usmiech prosze. Ty, Ty i Ty, Ty i nawet Ty. Usmiech prosze, jasne?:D

*delfi* : :
wrz 12 2004 MysSsSlooovitz;D
Komentarze: 21

Juz za tydzien! Juz w niedziele! W niedziele o tej godzinie bede w Trzebnicy! W Trzebnicy przed koncertem uwaga! uwaga! Mysloooooooovitz;D Korzystajac z okacji chcialam podziekowac szanownej, najwspanialszej, jedynej w swoim rodzaju Asi [Nakreconej], ktora przekazala mi ta oto wspaniala wiadomosc!:D I z ktora oczywiscie sie wybieram! Zycie potrafi zaskakiwac w najmniej spodziewanych okolicznosciach i poprawia humor, kiedy chce sie siasc i wyc z nudow. Asiaaaaaa,damy czadu;DDD Jeszcze wiecej niz w zeszlym roku;D Yeaaah yeaaah yeaaaah;D

W kazdym z nas jest wariat!;D O tak!:D

*delfi* : :