Archiwum styczeń 2005


sty 24 2005 drina goni kolejny drin, remiks browar woda...
Komentarze: 27

 Wcale sie nie prosilam o to przeziebienie,ktore mnie dopadlo i przez ktore wygladam jak jakis krolik z podkrazonymi, czerwonymi oczami i spuchnietym nosem. Ale to tylko tak na marginesie,zeby sobie pomarudzic, bo co to takiego, ze nie spalam pol nocy, nie?
 Nie pisalam tu od 12, a 15 byla studniowka i chociaz jeszcze dzien przed nia, baa, kilka godzin przed rozpoczeciem moje nastawienie do wszystkiego bylo naprawde nieciekawe, to zabawa byla niepowtarzalna;) To trzeba byc mna,zeby nie zapisac sie do fryzjera odpowiednio wczesnie,a potem samej kombinowac jakies fryzury, ktore w ostatecznosci zupelnie sie nie udaly. Nawet nie chce sobie przypominac tego widoku po zdjeciu walkow, kiedy rozbeczalam sie jak piecioletnia dziewczynka,a moi rodzice,ktorzy tez sie wybierali na impreze, inna na szczescie,na ktora sie w rezultacie z mojego powodu spoznili, wybuchli takim smiechem, ze az sie sciany zatrzesly. Zeby bylo malo, to na dekolcie musialy mi wyskoczyc jakies czerwone plamy,a buty zlozone do reklamacji po sylwestrze, kiedy to odlamal mi sie obcas, nie zostaly dostarczone na czas i musialam ubrac szpile, w ktorych nawet chodzic z poczatku nie umialam,a co dopiero tanczyc. Jednak ze wszystkim sobie poradzilam, chociaz do teraz nie wiem jak ja to zrobilam. 'Troche' owocowej mgielki na wlosy i loki same sie ulozyly. Plamy z dekoltu po pewnym czasie same sie 'zmyly', a i buty okazaly sie nie tak straszne, jak myslalam i nawet pecherzy zadnych nie mialam, mimo ze do domu wrocilam dopiero przed 6 rano. Delikatny makijaz, ostatnie poprawki i bylam gotowa. W koncu przyjechal Jarek i przez nastepne pol godziny co chwile bylo 'Jarek,trzymaj mnie' , 'Trzymam cie', dopoki nie przestal mi sie chwiac grunt pod nogami. Oczywiscie zaczelo sie polonezem, podczas ktorego duma mnie rozwalala, bo komu jak komu,ale Jarkowi ladnie wyszedl, potem szampan i zaczelo sie robic coraz weselej;) Ukryte w reklamowach pod stolem absolwenty, bolsy i inne, podczas kazdej przerwy stopniowo byly oprozniane, a szalalo sie na parkiecie, ojj szalalo i to nie tylko za sprawa tych % :] Zdjecia juz sa, z niektorych nawet sie posmialam:], z kasety dopiero bede:]. I mam nadzieje,ze bedzie pokazane jak pan od PO spiewa i tanczy 'Jej czarne oczy' albo jak pan W. goruje swoim wzrostem nad pozostalymi przy dzwiekach 'Konika na biegunach'. Przedluzona o kilka piosenek zabawa skonczyla sie jakos o 4.30[?] i mimo planow pojscia gdzies i dopicia tej koncowki Bolsa skonczylo sie na rozejsciu kazdego w swoja strone. Cieplo to mi nie bylo jak musialam usiasc na mijanych po drodze schodach i sobie nogi rozmasowac, ale za to jak przyjemnie:) I tak wracalam z Jarkiem chyba z pol godziny, potem sie jeszcze przedluzylo i jak juz pisalam, o 6 bylam w domu i zasnelam. Co prawda, nie na dlugo, bo o 9 bylam z powrotem na nogach i caly dzien chodzilam nieprzytomna :)
 A w ten weekend tez byla impreeza. Kolejna udana z okazji 18tki kuzynki i chociaz do konca z Jarkiem nie zostalam, to i tak sie wybawilismy. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekac jeszcze te 9 miesiecy do mojej 18tki, kiedy to podobno wypije brudzia z moja chrzestna, ktora na imprezie co drugiej osobie, z ktora tanczyla, tlumaczyla kim dla mnie jest;) Drina gonil kolejny drin,az po pewnym czasie juz mialam dosc, chociaz w porownaniu z Jarkiem, to wypilam tyle co nic:P A w ciagu najblizszego miesiaca szykuja sie 3 kolejne 18tki, dobrze ze w tym dwie juz na feriach, bo chyba bym padla z wykonczenia. Nie wspomne juz o tym, ze w lozku zakonspirowana jest resztka Bolsa ze studniowki, ktorego tez trzeba dopic, bo wzbudza podejrzenia mojej mamy, ktora ostatnio to odkryla, ale nie skomentowala :] Poki co na wypicie czeka ciepla herbatka z miodem, wiec do nastepnej notki .. :)

*delfi* : :
sty 12 2005 Bez tytułu
Komentarze: 31

Mam wsciekle rozowe paznokcie, a koloru zmienic nie moge, bo sie za pozno zorientowalam, ze skonczyl sie zmywacz. Wczoraj, ba, jeszcze dzisiaj bylam wsciekle wsciekla, bo tak czasami musi byc, nie? Ale juz mi przeszlo. I dobrze. Bo niektore osoby [nie]slusznie odczuly ten moj nerw na wlasnej skorze. W zwiazku z zeszlotygodniowym nawalem pracy nie zagladalam tu, a i w tym tygodniu, mimo malego nakladu, tez nie, bo niby o czym mialabym pisac? Chociaz nie. Byloby o czym, bo z zeszlego tygodnia wart opisania bylby piatek, ale to zostawie dla siebie. Tak naprawde to jestem zmeczona. Wszystkim. Zwlaszcza wstawaniem przed 7 rano. Chociaz z drugiej strony taka wiosna w srodku zimy, jaka pojawia sie ostatnio co jakis czas za oknem, moglaby mi pukac w szybe nawet w srodku nocy. A teraz pojawi sie usmiech, bo za smetno jest. Zacznijmy od wprowadzenia wiosny do wnetrza nas, a bedzie lepiej? --> :) W kazdym razie przebudzam sie powoli z zimowego snu. Mmmmmmrrrrr.... I w tym momencie budzi sie niedzwiedz. Stary niedzwiedz juz mocno nie spi.

*delfi* : :
sty 01 2005 CzaD!:D
Komentarze: 36

Przechodzac od ogolow do szczegolow,to na poczatku musze napisac,ze to byl najbardziej zakrecony sylwester w moim zyciu:D Po wyjsciu z domu juz przed godzina 15,bo trzeba bylo porozstawiac jakies ciasta,ryby i inne pierdoly-Jarek: 'Po co ci parasol? Przeciez nie pada'.Po 10 minutach: 'A jednak dobrze,ze go wzielas'. No,kobieta mysli:P Pierwsze lyki Bolsa mialy miejsce o godzinie 17? I pomyslec,ze zabawa miala sie zaczac dopiero o 20:] Jak konfidenci zabarykadowalismy sie w sali 208, wodki na stol i pijemy? Za co? A no za nas oczywiscie:D A potem byl jeszcze jeden i kolejne w miare uplywu czasu, rowniez z mama jednej z kolezanek,ktora kazala polewac;D Z rozstawieniem tego i owego w miare szybko sie uwinelismy, potem byl czas wolny dla nas,taki przerywnik,mozna bylo pozwiedzac nieznane dotad zakatki szkoly [:P] i tym podobne. Nadeszla godzina 20, ha! Goscie sie zaczeli schodzic, my ladnie ustawione przy drzwiach [bo chlopaki na dole - w szatni albo przy samym wejsciu do szkoly],dla lacha,bo wcale nie musialysmy i tak w kolko do kazdego 'dobry wieczor,dobry wieczor',az mi w gardle zaschlo i trzeba bylo znowu cos wypic:P W sumie to mi sie trafili fajni ludzie przy moich dwoch stolikach. Mlodzi, piekni i usmiechnieci,tak?:D No i przede wszystkim nie czepiali sie az tak bardzo,ze nie ma herbaty czy kawy, ktora chyba wszyscy sikali, bo co pol godziny chcieli wciaz nowa, a my nie czarodzieje,nie wyczarujemy, skoro gosci bylo ok.400,a czajnik..jeden:] I wkurzalo mnie, jak sie czepiali o byle co, bo flakow nie maja, a wszyscy dokola dostali, bo im sie barszcz skonczyl i chca nowy, a inni jeszcze wcale nie pili. Marudzili, wybrzydzali, a my jeszcze opieprz za to dostawalismy, gorzej niz  z dziecmi,ale szczegoool:D Trzeba bylo w koncu odsapnac, to sobie potanczylam z Jarkiem i to tak tanczylam jakies lugi-bugi,ze skonczylo sie na.. peknietych spodniach Jarka:P Trzeba bylo isc przebrac, nie bylo wyjscia. Jakby tego bylo malo,to przed sama Jego klatka, odlamal mi sie obcas[!]...To juz byla masakra;D Myslalam,ze umre ze smiechu;D Ale co tam. Weszlismy na gore, ja poznalam swoich przyszlych tesciow:P i to bezstresowo,bo bylam po trzecim? czwartym? drinku [czystej nie pijam:P]. Nie wiem,nie liczylam:P W kazdym razie fajnie bylo:D I nawet mi tesciowa buty pozyczyla, bo juz nam sie nie chcialo leciec do mnie:D Zanim doszlismy z powrotem do szkoly,bylo cos kolo 22. I znowu trzeba bylo nosic jakies udka,jakies schabszczaki i inne takie, uciekajac w miedzyczasie do naszej malej 208, popijajac kolejne. Pijana to ja chyba bylam miedzy 23 a 1 w nocy;] Tak,wtedy najbardziej,ale pamietam wszystko:D I kaca tez dzisiaj nie bylo, bo zanim doczlapalam sie do domu, czulam tylko ogromne zmeczenie, a alkohol wyparowal,czego nie mozna bylo powiedziec o Jarku:P Ale fajnie,fajnie,rozmowy po pijaku sa najlepsze:D O 24.00,zamiast siedziec w sali i otwierajac szampana,latalismy jeszcze z tacami,bo sie gosciom herbatki zachcialo i w rezultacie zaczelismy nowy rok z nieco malym opoznieniem. Ale nie szkodzi. Szampan byl pyszny, zyczen jakich skladalam Jarkowi nawet dokladnie nie pamietam, ale tak,tak,wyjde za Ciebie:D I dzieci tez chce z Toba miec;D Fajerwerkow nie widzialam,tylko jakies takie nawet trudno to  nazwac, chyba pierwszy raz w zyciu w sylwestra, bo przed szkola jakies badziewiaste byly,ale przeciez nie to jest najwazniejsze. W Nowy Rok weszlam z wielkim usmiechem, z pewnoscia, ze ta opcja na spedzenie sylwestra byla chyba najlepsza ze wszystkich,no i z Nim u boku i miejmy nadzieje,ze tak bedzie caly rok i dluzej,dluzej..:) Do godziny 4.30, kiedy niby zagrali ostatnia piosenke, a nie wiem czemu, po pol godzinie,jak juz polowa gosci wyszla,zaczeli grac znowu, nie wiem jak ten czas zlecial. No i nie mozna zapomniec o piosence specjalnie dla obslugi i o tym,jak Jarek wlecial ze mna na scene, wariat:P Wiem,ze wszyscy siedzielismy juz tak zmeczeni, jak nie pamietam kiedy ostatnio i marzylismy tylko o cieplym lozku. Ze szkoly wyszlam z Jarkiem bez problemu. Gorzej bylo pozniej,z dojsciem do mnie,bo nogi bolaly strasznie, pecherzy i babli jest na nich mnostwo i w rezultacie szlismy...40 minut, a normalnie droge ta,w spokojnym tempie, mozna przejsc w 15. Ale i tak nic mi nie zabierze tej cudownej nocy, tych wszystkich slow, ktore uslyszalam od Niego, tego ciepla, tego patrzenia sobie w oczy na srodku ulicy przy swietle lamp i tego cudownego ciepla,ktora mi sie rozlewalo wokol serca za kazdym razem, kiedy tylko pomyslalam sobie,jakie mam ogromne szczescie. To byla cudowna noc.Rzeczywiscie CzAdoWa:D A Wam wszystkim zycze,zeby ten rok byl choc w polowie tak wspanialy jak moj Sylwester:) Szczesliwego Nowego Roku!:D

*delfi* : :