Archiwum marzec 2005


mar 28 2005 Bez tytułu
Komentarze: 21

Chyba po raz pierwszy w zyciu ciesze sie z konca swiat. Atmosfera, ktora dalo sie juz wyczuc na kilka dni przed Wielkanoca, prysla zupelnie juz w sobote. Nawet sniadanie wielkanocne roznilo sie jedynie tym, ze zjadlam kanapki z rzezucha :] A dzisiaj? Nikt mnie nie oblal, ja nikogo nie oblalam, ulice dokola suche... Nawet nie przypuszczalam, ze bede tak bardzo tesknic za Jarkiem, bo wyjechal na swieta. Ale dzisiaj wrocil i spedzilismy razem cudowne popoludnie. I to nasze 'Boro Boro', 'a nieprawda, bo bara bara', myslenie nad argumentami za i przeciw calowaniu w miejscach publicznych, rozmowa o budowie plemnika... Taaaak :) W historii WWW strona Realu Madryt i FC Barcelony, bo nie wytrzymalby, jakby nie zajrzal, a 'moja glowa pelna mysli jest jak nabrzmialy z ptakow krzew' [Myslovitz oczywiscie]. Bo czasami... trzeba odetchnac... i po prostu kochac... do utraty sil !

*delfi* : :
mar 26 2005 Bez tytułu
Komentarze: 20

Na wstepie -

*delfi* : :
mar 21 2005 I just wanna liiive...
Komentarze: 30

Zawsze uwazalam i nadal uwazam, ze idealow nie ma. Ale czy moze istniec idealny stan ducha? Bo tak sie wlasnie czuje od kilku dni. Wszystko mi sie udaje. Nic mnie nie denerwuje. Jarek mnie nie denerwuje;) Wrecz przeciwnie. Jestem spokojna, a w srodku czuje jakies dziwne cieplo. W szkole wpadaja same piatki i szostki, zadnej czworki w tym polroczu jeszcze nie zlapalam, nie zebym sie chwalila. Przestalam nawet myslec o zmianie koloru scian w pokoju, a koncepcje zmienialy mi sie wlasciwie co chwile. Od trzech lat jest w kolorach typowo wiosennych, a mi wlasciwie zaczal sie podobac dopiero niedawno. Zolto-zielono-niebieski jest u mnie wszedzie. Tak kolorowo. Sciany sa zolto-zielone, ogromny mis, niemal wiekszy ode mnie, tez zolty, wisi nad lozkiem, samo lozko w jakies paski zolto-niebieskie, nie mowie juz o wszystkich figurkach czy plakatach z delfinami. Glupie powieszenie nowej firanki tyle zmienilo, ze az mi sie chce patrzec na niebo za oknem, o czym zreszta pisalam juz w poprzedniej notce. To nie jest takie bezsensowne pisanie, to jest to, jak sie teraz czuje. Jak mi jest dobrze, bezproblemowo, bezstresowo... Akceptuje to, co dzieje sie dokola mnie. Ciesze sie z tego. Ciesze sie widzac radosc innych na wiosne, ktora dzisiaj zaczela sie 'oficjalnie'. Naprawde jestem szczesliwa. Czuje sie dobrze sama ze soba, z innymi... Mam dokola siebie tylu wspanialych ludzi, ze czasami sama nie moge w to uwierzyc. Z kazdym rokiem wszystko staje sie coraz lepsze, coraz bardziej wyraziste, namacalne, idealne? Kocham cie zycie... Dzisiaj moge to powiedziec z calkowita pewnoscia!

*delfi* : :
mar 19 2005 Bez tytułu
Komentarze: 21

Szesciodniowy odwyk komputerowy to bylo cos okropnego. Ale jak przyjemnie bylo usiasc znowu na krzesle przy biurku, postukac w klawiature ze startymi juz literami i zobaczyc folder z zachowanymi mp3 i filmami, zwlaszcza ze bylam przekonana, ze wszystko zostalo skasowane. Mimo wczesnej pobudki o 6.30, kiedy to bylam swiecie przekonana, ze najwyzszy czas wstawac do szkoly, a potem z przyjemnoscia stwierdzilam, ze przeciez jest sobota, ten dzien nie nalezal do najgorszych. A widok blekitnego nieba, z zoltym jajkiem-kwiatkiem w niebieskim wazonie w tle byl tak cudowny, ze lezalam na lozku calkowicie zdumiona, bo niby nic takiego, a jednak.. I chyba pierwszy raz czuje, ze nadchodza swieta wielkanocne - i nawet mam wielkanocna choinke z jajkami :) I w ogole - chce sie zyc!

Widze usmiech. Taki cieply. Widze oczy, a w nich cieply braz. Widze Jego. Patrze w lustro i jestem w nim ja. I moje oczy niebieskie i usmiechniete. Slucham. Czuje. Pragne. Obserwuje. Chlone cala soba. Jestem. JestesMy. Wiosna, moi drodzy:)

*delfi* : :
mar 12 2005 dżizyz, co to była za impreza;D
Komentarze: 22

TAKA impreza przeszla moje oczekiwania;) Umowiona z Madzia kolo wiezy, wyszlam w ten deszcz z parasolka, w kozaczkach, w ktorych nie wiem naprawde jak wrocilam do domu i o godzinie 19.05. zawitalysmy Pod Baszta. Wchodzimy, a tam stoliki zajete! A byla przeciez rezerwacja. Solenizantka juz siedziala, zajela jakis mniejszy stolik, a ja bulwers, no bo jak to tak przy takim malym. I co sie okazalo? Ze barman nie przekazal drugiemu informacji o rezerwacji, ale dalismy rade - jeden stolik sie zwolnil i od razu sie rozsiedlismy, a bylo nas kilkunastu. Nawet lawke trzeba bylo dostawiac. Rozkrecilo sie wlasciwie bardzo szybko. Ja do teraz nie wiem jakim cudem wytrzymalam tam do 1.30. jako jedna z trzech, bo reszta sie zebrala nieco wczesniej:) Jakos tak po jednym ktos rzucil pomysl zaspiewania 'Sto lat', bo najwyzsza pora byla, no to wstalismy, chrzaknelismy i zawylismy na cala Baszte;D Efekt byl taki, ze wszyscy sie smiali i nawet ktos tam krzyknal z innego stolika 'wszystkiego najlepszego!';D Zeby to tylko to bylo... ;D Na 'sto lat', ktore w rezultacie w ciagu tych kilku godzin spiewane bylo 3-4 razy, sie nie skonczylo, to byl dopiero poczatek. Specjalnie dla Karoliny-solenizantki puscili z plytki 'Hej sokoly!',potem 'Jestes szalona', no to trzeba bylo tez pospiewac;D Czulam sie jak pijaczka:] A to byla dopiero rozgrzewka;D Wylismy przeboje Myslovitz, bo jakze mogloby ich zabraknac;), 'A wszystko to' i inne, nawet nie pamietam, ale nie spodziewalam sie, ze znam te teksty;) Cala sala spiewa z nami w wydaniu barowym normalnie, bo inne stoliki tez sie dolaczaly do spiewania, wiec bylo wesolo,ojj wesolo;) Spiewalo sie 'Ona temu winna, pocalowac go powinna...' i byly przyjacielskie buziaki w policzki, nie tylko u przedstawicieli odmiennych plci;) Zawiazala sie nic porozumienia miedzy naszym stolikiem i drugim, naprzeciwko naszego i wtedy nadszedl czas na 'rozmowy spiewane' do melodii przypominajacej 'klantanamera';D I bardzo mily gest z ich strony [tam byli nie tylko faceci, dziewczyny rowniez:)] - postawili nam szampana!:D Spiewalismy sobie cos o hali - aha, ze mamy isc dzisiaj na ich mecz, o 20.30., co powtarzali kilka razy ;), potem oni, ze jestesmy najlepsze;D,a my skromnoscia nie grzeszylysmy i wcale nie zaprzeczalysmy, wrecz przeciwnie - powtorzylysmy to jeszcze glosniej;D Ojj nazdzieralo sie troche gardlo, ale zabawa pierwsza klasa, napraaawde. Kiedy zwolnilo sie u nas miejsce, bo ludzie zaczeli sie rozchodzic, przyszedl Facet z Idealnym Usmiechem i Odwrotnie Proporcjonalna Do Niego Inteligencja;D Byl z jakimis kolegami, to sie chlopaki dosiedli, pogadalismy, chociaz tych rozmow nawet niewarto przytaczac. Po pierwsze, dokladnie ich nie pamietam, po drugie - moze to dobrze, ze nie pamietam, bo na pewno nic przez to nie stracilam;) Przy nich sie na dluzszy moment nie zatrzymam, bo jak sobie poszli, bylo lepiej - przyszlo do nas rozspiewane towarzystwo ze stolika naprzeciw;D Przedstawili sie, no i wiadomo, co bylo jednym z glownych tematow rozmow, skoro wszyscy to pilkarze:] Powtorzyli po raz kolejny zaproszenie na Arkadie, dwoch sie przyznalo, ze sa zonaci i nawet sie chwalili obraczkami;) Jeden podobno od siedmiu lat - a na takich mlodych wygladali;) Byl tez Kudlaty, ktorego nazwaly tak zafascynowane nim Madzia i Czesia,bo tylko my zostalysmy na placu boju;) W kazdym razie ten wlasnie z obraczka przedstawial nam swoja hierarchie wartosci. Zbulwersowalam sie:] Ze swojej dloni zrobil drzewko i na najdluzszym palcu usadowil pilke nozna! Na moje pytanie 'A zona?' odpowiedzial 'Zona byla tam przez pierwszy rok malzenstwa'... Wniosek? Nie wychodzic za pilkarza? Kurczee, a Jarek tak uwielbia grac;D Z nimi sie bardzo fajnie rozmawialo i naiwni nie byli - nie dalo sie ich namowic na postawienie coli;) A byl jeszcze motyw tanca na stole:) Ale tym razem nie mojego, jak to bylo w Boszkowie;D Na ladzie tanczyl KTOS, do kogo plci nie bylismy do konca pewni. Problem rozwiazalo spotkanie w wc damskim;) Ja sie bawilam swietnie!:) I chociaz kilka osob zlapalo jakies dolki, ze zrozumialych i niezrozumialych dla mnie powodow, to impreze trzeba zaliczyc do udanych. Szkoda tylko, ze Jarek nie chcial wpasc, a zeby go wyciagnac, stalam na mrozie i namawialam go razem z Aska i Madzia, zeby przyszedl. To nic. Jest jeszcze dzisiaj i jutro, jest jeszcze tyyyle godzin na odpoczynek, ktorego tak mi brakuje. I na spotkanie z Nim. Tym razem bez nauki, bo ostatnio chemie powtarzalismy razem, chociaz myslalam, ze bedzie to niemozliwe;) W tym momencie jestem zmeczona jak jeszcze nigdy po imprezie. O, przepraszam - nie liczac 18-tki Charukielka;), dlatego ide odsypiac. Robie przerwe na imprezy. Do kwietnia. Potem znowu sie zacznie;D Ten rok jest niemozliwy. Szalony;D Bo kiedys trzeba sie wyszalec...

*delfi* : :