Najnowsze wpisy, strona 2


lip 18 2006 Bez tytułu
Komentarze: 22

Gdybym powiedziala, ze ostatnie dni byly nudne, sklamalabym :) Ale najwazniejsze, ze mam juz za soba ponad dwumiesieczny stres, zakonczony we wtorek przed godzina 13 odebraniem w gabinecie dyrektorki naszego uroczego LO, satysfakcjonujacego mnie [z wyjatkiem bio] swiadectwa dojrzalosci. Wyniki przedstawiaja sie nastepujaco:

 

ustne polski i angielski [rozsz.]: 100%

polski: podst. 94%,rozsz.: 50%

angielski: podst. 95%, rozsz. 72%

biologia: podst. 86%, rozsz. 52%

i z czego jestem najbardziej dumna:

chemia: podst. 98%, rozsz. 88% :D

 

Teraz dopiero wiem, ze to czekanie nie bylo warte takiego stresu, mimo ze, zdaje sobie sprawe, ze na farmacje to kilka punktow za malo, chociaz wszyscy dokola wierza, ze mi sie uda, co, nie przecze, jest bardzo mile. Od razu po wynikach odwiedzilam ze swiadectwem i w towarzystwie znajomych wroclawski dziekanat farmacji, po czym udalam sie na wydzial biologii zlozyc dokumenty dla Szynki,a takze do Muzem Czlowieka. Dzien zapowiadal sie spokojnie, w sensie bez rewelacji, ale tez meczaco, w sensie przez pogode i nie moglam sie bardziej pomylic w swoich przypuszczeniach. Pomijajac fakt, ze zacielam sie w toalecie w jednej z pizzerii, to czekaly mnie jeszcze tego dnia dwie akcje podnoszace nieco cisnienie, aczkolwiek [ktore mozemy sobie przykleic na pralke - przyp. autorka] powodujace rowniez niepohamowany atak smiechu. Pierwsza z nich miala miejsce na PKP, gdzie na 15 minut przed odjazdem w strone naszej rodzimej Gory, na peron pierwszy podjechala osobowka. Slyszac slowa kolegi, zapewniajacego mnie 'to na pewno nasz pociag', wsiadlam bez namyslu i zajelam miejsca dla naszej trojki. Zawsze patrze na tablice odjazdu, to byl pierwszy raz, kiedy nie spojrzalam i to byl blad :) Po 2 minutach pociag ruszyl. Zdolalam zobaczyc przez szybe, ze ten, w ktorym siedzimy jedzie do Kluczborka, a nie, jak mielismy w planach, do Rawicza. Juz mialam leciec do konduktora, w sumie nie wiem po co, bo i tak by pewnie nie zatrzymal pociagu, ale siedzaca z nami kobieta, widzac lekka panike w naszych oczach, uspokoila nas, mowiac o nastepnym przystanku Wroclaw-Mikolajow, gdzie zatrzymywal sie nasz wlasciwy :] Z lekka zadupie jak nam sie na od razu wydalo, przywitalo nas jeszcze wiekszym upalem. Stojac na peronie, na ktorym oprocz nas byla tylko jedna osoba, zaczelismy sie zastanawiac gdzie mamy na ten pociag czekac. Owa osoba zorientowala sie jednak, zesmy nietutejsi i poinformowala nas, ze nasza osobowka zaraz podjedzie na peron obok. Lecac na zlamanie karku przez podziemne przejscie, zdazylismy. To jednak nie byl koniec wrazen, przynajmniej nie dla mnie. Gdy dojechalismy do Rawicza, a do autobusu mielismy 45 minut, towarzyszacy mi Sebo wpadl na pomysl hitchhiking'u. Stojac przy drodze z Paulina i probujac zatrzymac przejezdzajacych usmiechem numer jeden, nie osiagnelysmy zbyt dobrych rezultatow, jednak, gdy Sebo ledwo ukryl sie za krzakami, jeden kierowca dal sie nabrac ;) Okazal sie nim jakis mlody chlopak, lysy, z tatuazem na prawym ramieniu, ktory to chlopak wbrew pozorom wcale nie byl straszny. Podwiozl nas jednak tylko kawalek, bo jechal w nieco inna strone. Wszystko byloby dobrze, gdyby nie to, ze w momencie gdy wysiadlam i nie zdazylam sie oddalic, ten ruszyl zrywem powodujac, ze moje dzinsy, bluzka i szyja pokryly sie czarnym blotem. Nie widzac w poblizu zadnego sklepu, ukrylam sie w krzakach, scierajac z siebie to ... bloto, zeby sie brzydko nie wyrazic, bluzke ubralam na lewa strone i "jakos" wygladalam. Nie musze mowic, ze Paulina i Sebo wyli - ze smiechu rzecz jasna, bo ja moglam wyc z nieco innych powodow, bo w koncu to nie oni wygladali jakby sie tarzali w bagnie. Pocieszona nieco faktem, ze jestem brudna z tylu, a nie z przodu, znowu stanelysmy przy drodze, a Sebo ukryl sie w krzakach i po chwili nawinal sie mlody [przystojny :)] mezczyzna, jadacy wlasnie do Gory. Okazal sie nauczycielem gry na gitarze, do ktorego chodzila kiedys siostra Pauliny i z ktorym spokojnie dojechalismy do naszego miasteczka, a ja moglam szybko zmyc z siebie caly ten brud. Na szczescie nie czekaly mnie juz w ten dzien zadne niespodzianki.

W czwartek razem z Szynka i moim Bejb udalam sie do Poznania, gdzie odwiedzilam wydzial chemii i farmacji, ktory mnie zauroczyl i do ktorego zapewne wroce jeszcze za rok. Miejsce cudowne, z rownie cudownym parkiem i fontanna, w ktorej moczylismy przez jakis czas zmeczone nogi. Po krotkim odpoczynku udalismy sie na poznanski rynek, odwiedzilismy Stary Brovar, najedlismy sie, napilismy [wody mineralnej - bez przymruzenia oka] i wsiedlismy do tramwaju. Szynka wyskoczyl kolo PKP, a my udalismy sie do mieszkania Jarka, w ktorym bylo chlodno ... do czasu :) Spieszylam sie caly dzien, bo rano, jak nigdy moja grzywka odmawiala mi posluszenstwa i stala na wszystkie strony,a po poludniu z pewnych powodow, o malo co nie spoznilismy sie z Jarkiem na tramwaj i ostatni tego dnia osobowy pociag, bo ostatnie pieniadze wydalismy na pysznego, jablkowego Zywca Zdroj i na pospieszny nie bylo nas stac. Na pociag zdazylismy, na autobus z Leszna do Gory musielismy sobie poczekac 1,5h, ale jakos nie narzekam. Co to jest jeden dzien z Nim w porownaniu do calego zycia, ktore chce spedzic z tym Buraczkiem [mam nadzieje, ze jeszcze Cie nie mdli ;)] . Tak wiec zadowolona, choc dzisiaj juz jednak nieco znudzona, powrocilam do swojego zywiolu piszac dluga notke, ktora mam nadzieje, chociaz czesc z Was doczytala do konca :)

 

*delfi* : :
lip 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 16

Ja jestem glupia.
On jest glupi.
I tak zyjemy sobie w tym glupkowatym swiecie.


/pelna milosci gdy myslisz o nim
pelen milosci gdy myslisz o niej
sialala lala lala/

: )

*delfi* : :
lip 02 2006 Bez tytułu
Komentarze: 11

/raczej osobno a jednak razem (...)

a jednak szkodzi nam to razem

to moja wina, to moja wina, scierwo takie jak ja to jest przyczyna

tylko nie mow, ze to twoja wina

jestes aniolem dla sukinsyna/

uwielbiam t.love za doslownosc.
moj komentarz jest tu zupelnie zbedny, kto ma wiedziec, ten wie.
wbrew pozorom - smiesznie, smiesznie.

*delfi* : :
cze 20 2006 :)
Komentarze: 18

Zamiast nudnych wywodow na temat rozpoczetych niemal miesiac temu wakacji i stresow zwiazanych z matura i czekaniem na wyniki, umieszczam ponizej, pod wplywem namowy Miska znanego tez jako Calm, ktory sam zaprzestal dzialalnosci blogowej, a mi o niej przypomina, fragmenty naszych gadulcowych rozmow w toku. Milego czytania :)

Z cyklu "Maklowiczow dwoch":

ja: nie wiesz ile czasu gotuja sie ziemniaki?

m: to w sumie moze byc roznie

ja: babcia poszla do kosciola z mama i nie pamietam czy mówily,ze mam wylaczyc…         

m: sprawdzaj widelcem , jak sie rozwalaja to chyba juz

 

 

ja: hm zaraz do mnie ma kol wpasc , cos chciała przegrac

m: czy mam z tego wniosek jakis wyciagnac? czy jak?

ja: w sumie tak powiedzialam, w domysle,ze chyba niedlugo sobie posiedze; chociaz juz powinna byc

m: zaraz przyjdzie, czuje to!

m: ale nie teraz

m: za chwile

m: mowilem Ci, ze jestem medium itp?

ja: oho cos mnie wykopało

m: nie ja!

m: ups wydalo sie…

 

 

 

ja: ach caly czas slucham "colorblind"

m: to niezdrowo

ja: bo?

m: caly czas to samo

ja: dobra, to wlacze dwie inne i na zmiane

 

 

ja: a co za opis?

m: gdzie? gdzie? kto ma opis?

ja: no Ty

ja: o tej plazy i o blocie

m: bo widzisz jest sobie plaza

m: woda sobie kapnie na ta plaze i bloto sie robi

ja: dawno nie bylam na zadnej

ja: blota tez dawno nie widzialam

m: nie no ja tez, ale tak sobie pomyslalem, ze chyba tak sie dzieje

 

m: ale transfer szalowy [podczas sciagania plikow z dc]

ja: nie narzekaj, bywalo gorzej

m: gorzej ok, ale jak sie z Rawicza od jakiegos cieniasa pobieralo

m: a Ty jestes swoj

ja: no ja cienias nie jestem

 

ja: czy ja Cie kiedykolwiek zmuszalam do czegokolwiek?

m: chyba

m: zdarzylo sie pewnie

ja: nie pamietam, sciemniasz

m: rozjasniam

 

 

 

Z cyklu "Ze niby kobiety materialistki?"

ja: a dzisiaj ogladalam program o tym w jakim stopniu facet powinien o siebie dbac  i wyszlo,ze powinien dbac tyle co kobieta i do kosmetyczki chodzic i takie tam

m: w podstawowym jak najbardziej

ja: a najlepiej jeden gosciu stwierdzil

m: i gruba kase bulic za szorowanie po paznokciach

ja: "ja tam zebow nie myje codziennie i jeszcze mam swoje"

 

 po chwili:

 

ja: ja bym jarka wcale nie wysylala do kosmetyczki

m: nie? to ciekawe

ja: jakby chcial,to bym nie miala nic przeciwko,ale tak nie widze powodu

m: w sumie zamiast kosmetyczki na kobiete mozna wydac, chociaz pewnie drozej sobie policzy niz kosmetyczka, ale trudno

 

 

ja: ja tam bede sama na siebie zarabiac

m: a no tak emancypacja, bla bla, nowoczesnosc, bla bla kariera

ja: masz cos przeciwko?

m: nic

ja: no

 

m: jeszcze mnie zmusisz do jakiegos wytezonego wysilku umysłowego i wstyd bedzie

ja: to zle?

m: jak wstyd to raczej

 

Z cyklu „stary, uwazaj”

ja: nie przyjmuje do wiadomosci,ze Myslo moze sie nie  podobac

m: wiem, ze nie przyjmujesz, Jarek mi cos o tym wspomnial

 

 

Z cyklu „z facetem o facetach”

m: hehe Dudek i Franek w studio

ja: dudek fajne ciacho

m: ? ? ? ?

 

po chwili:

m: nie wiedzialem w sumie, ze mowi sie ciacho jak ktos (niby) jest przystojny

ja: no widzisz,trzeba podlapywać slang młodziezowy

                                     

 

m: nie poszlabys ze mna na poranek poetycki?  

ja: o 8 to ja spie, nie mogl byc o 10 chociazby?

m: dlatego (jak mniemam) nazywa się to porankiem

 

 

ja: swoja droga to ciekawe jak taki inteligentny facet maSZ taka niska samoocene,a taki kretyn wysoka zazwyczaj

ja: w koncu dlatego jest kretyn …

m: po co Ci "sz" w slowie "masz"?

ja: przejezyczenie klawiaturowe

m: wlasnie

ja: pedantem jestes czy jak? masz majtki poukładane w szafie?

m: majtki mam porozwalane ze az milo

 

 

 

m: spac mi się chce troszke :/

m: chociaz w sumie nie wiem

ja: mi tez

ja: chociaz w sumie nie wiem

m: nie wiadomo czy sie chce czy nie, dziwne nie?

ja: wlasnie

m: serio czy sobie jaja robisz ze mnie?

ja: serio serio

ja: czemu miałabym sobie jaja robic? mam z kogo

 

 

m:  ale co, Poznan – wies?

ja: czemu wies?

m: zart? :]

ja: :]

ja: no tak

ja: zart, jasne

ja: :D

m: a no widzisz zart

m: zart

m: no jasne, zart

ja: tak wiem, nie musisz powtarzac

m: wiesz, zart :]

ja: z a r t

m: ok.

ja: ok.

 

m: o ja pierdziu

ja: otworz okno przed pojsciem spac,bo sie zaczadzisz

m: czemu ? po co? jak dlaczego?

ja: rozumiem – z wrazenia

m: ale smieszne! :P              

ja: zdarza sie

m: mam otwarte okno all the time

ja: ja tez

ja: tym lepiej

m: owszem

ja: nie trzeba wietrzyc jak się zdarzy

m: jasna sprawa

 

ja: co lezy pod panem dabkiem, wiesz?

m: nie wiem

ja: to sie zdziwisz

ja: pani dabkowa

m: hie hie

m: a czemu mam sie zdziwic?

ja: nie wiem, bo ja się zdziwilam?

m aha, w porzadku

m: ja tez sie dziwie wobec tego

 

ja: no serio zart to byl

m: czyli zart?

ja: tak

m: no bo wiesz…

m: zart, no ok

ja: no?

ja: no ok

m: no?

m: no ok

ja: ze co?

m: raczej

ja: aha,no jak ok to ok

m: pewnie, ok

ja: na pewno

m: jasna sprawa

ja: rzecz oczywista

m: a i owszem

ja: racja

m: hm taa

ja: jasne

m: „podsumowujac ok.”

ja: z wrazenia noga mi upadla na głosnik na dywanie i zrobilam na full ups [godzina 00:20]

 

 

: )

 

 

*delfi* : :
mar 19 2006 Bez tytułu
Komentarze: 14

po koncercie myslovitz, w poznaniu, z jarkiem...

tego nie trzeba komentowac - bylo idealnie...

/jestes calym moim swiatem (...) to nie przypadek, ze jestesmy razem..../

*delfi* : :