sie 08 2004

Blanes żegna...


Komentarze: 21

Chcialabym opisac wszystko z najdrobniejszymi szczegolami,ale wiem,ze chocbym nie wiem jak chciala,to mi sie to nie uda. Sa rzeczy,ktore umykaja,potem wracaja z podwojna sila,chowaja sie w zakamarkach pamieci i przypominaja sie w najmniej spodziewanych momentach. Patrze na roze stojaca na biurku i przypomina mi sie jedna z najwspanialszych nocy, spedzona czesciowo w 'Arenie' na dyskotece z piana,z NIM oczywiscie,a potem na plazy podczas burzy. Chlodna od piany sala dyskoteki,gorace oddechy,chlodzace drinki,wspaniala muzyka,zlapana koszulka na pamiatke,potem czerwona roza i ON obok na zimnym piasku, przy zimnej wodzie,a nad nami blyski na niebie. Sa dni,wieczory,noce,ktore bedzie sie pamietac do konca zycia. Kazdy wieczor spedzony z Tomkiem pamietam doskonale. Skalki noca... Krotkie zdania,bo nic nie trzeba bylo mowic...Stalismy na szczycie i widzielismy ksiezyc nad morzem,czulismy cieply wiatr na twarzach,ale mnie obchodzilo tylko to,ze on jest obok.

ja:-'kocham takie miejsca jak to'
on:-'myslisz,ze za kilkanascie/kilkadziesiat lat bedziesz o tym pamietala?'
ja:'sa rzeczy,o ktorych sie nigdy nie zapomina'

Innej nocy wybralismy sie na zameczek na wzgorze. Po ponad 30 minutach wspinania mialam dosc. Bylo goraco,bylam mokra,zmeczona,ale kiedy zobaczylam z gory cale Blanes i morze,chociaz za mgla, nie zalowalam. Potem zrobilo sie chlodno. To nic. Dal mi sweter,przytulil,a ja marzylam tylko o tym,zeby ta chwila trwala wiecznie.

ja:(nieswiadomie:)) Mmmmmrrr....
on: co?
ja: co co?
on: zamruczalas:)
ja: taak?
on: :D
ja: ja tylko na sekundke zamknelam oczy.
Na dwie sekundki zasnelam ze szczescia:)

Byly skalki,byla plaza,zameczek,spacery uliczkami Blanes, promenada przy plazy, gdzie zycie zaczynalo sie dopiero pod wieczor. Pierwsze dni w Blanes byly troche denerwujace,a wszystko przez opiekunke o ktorej wspomnialam w poprzedniej notce. Glupia pipa:) Juz w pierwszy dzien podeszla do mnie ze swoim mezem i stwierdzila z falszywym usmieszkiem 'Z toba beda problemy'. I sobie to wmowila.I potem tych problemow sama sie doszukiwala. Byly telefony do rodzicow,bo juz nie moglam z nia wytrzymac,wlaczaly sie podkurwiacze i bezczelne odzywki,bo juz momentami nie moglam. Najbardziej rozwalilo mnie,kiedy znalazla w naszym domku [mieszkalam z 3 dziewczynami w wieku 13 lat,pozdrowienia dla nich jesli to czytaja:)] 3 butelki po 5% drinkach,tylko znalazla,bo nawet na piciu nie przylapala. Co zaaaaaaaaaa idiotka. Nie wiem,czy myslala,ze my sie tym upijemy czy co,ale zrobila zbiorke,przeczytala regulamin i dala mi nagane na forum grupy:D Hahaha.Dobre to bylo. Tylko ze szlag mnie trafial,bo co ja moglam zrobic. Odpyskowalam,bo nie moglam utrzymac jezyka za zebami i mialam wszystko gdzies. Co mi mogla zrobic,do rodzicow zadzwonic? Prosze bardzo. Nawet mialam zamiar im kupic te drinki,zeby sprobowali. To byla oranzada,a nie alkohol.I tyle. A pilam kiedy mialam ochote. W koncu sa wakacje,a biale winko w przyczepie Tomka albo sangria w 'Arenie' byly przepyszne:D I o niej to by bylo tyle.I tak poswiecilam jej zdecydowanie za duzo miejsca w tej notce.

Kazdego dnia spedzalam srednio 5-6h na basenie, glownie z Tomkiem,ktory oddawal sie swojemu ulubionemu zajeciu-wrzucaniu mnie do wody:) Przypomnijcie sobie scene z Titanica, kiedy Jack i Rose stoja na rufie statku i zamiast nich wyobrazcie sobie mnie i Tomka na brzegu basenu:

on:ufasz mi?
ja:ufam.
To byl blad.Za kazdym razem ladowalam w wodzie:D

Nie moge nie wspomniec o Picie:D Pito byl naszym kaowcem, mieszkal z Tomkiem i organizowal rozne konkursy i zabawy. Byly turnieje siatkowki/duonogi/koszykowki,byly dwie dyskoteki,rzut jajem,przeciaganie liny,'Awantura o kase'. W jaju i w linie sama bralam udzial i w tym drugim zajelam wraz z moja druzyna 2 miejsce,ha!:D Pito to jest gosc. Nie zapomne jego niepowtarzalnego smiechu 'Eeeeeee' :D i tych min niczym Jas [Fasola] Dracula,bo takie tez dostal przezwisko od innych obozowiczek. Pierwsza dyskoteka na obozie zakonczyla sie laniem wody,a druga? Pstrykaniem fotek m.in.ze mna i z Tomkiem,bo warto tu wspomniec,ze na mnie mowiono mamusia,a na niego tatus cokolwiek to mialo znaczyc:D Wiecie,zdjecia,autografy,to jest zycie,niczym gwiazdy Hollywood :D

Na obozie bylo malo osob w moim wieku. Wiekszosc z przedzialu wiekowego 12-15 lat, ale bylo milo.Pewnie ze czasami denerwujaco,ale najczesciej smiesznie,glupowato w pozytywnym sensie, spiewajaco,bo z kim bym spiewala 'Agnieszke' na plazy?:D I mimo kilku nieporozumien, kilku maksymalnych wkurwien na pewne osoby,brakuje mi ich teraz. W szufladzie biurka leza adresy.Obiecalysmy pisac. Zobaczymy. Olka,Magda,Daga,Aneta,Monia..Moze sie jeszcze spotkamy.

Dziewczyny lubia braz.Ale ja go po prostu kocham:) Opalilam sie jak jeszcze nigdy dotad i nareszcie widac te kilkugodzinne przebywanie na sloncu,chociaz pierwszy raz widzialam w Hiszpanii deszcz i burze i nieraz bylo zimno. Bylam tez w parku wodnym. O jaaaaaaaaaaaaaa, tam to bylo zajebiscie:D Do wyboru,do koloru zjezdzalnie,'lejki',kamikadze,z pontonami,bez pontonow,mozna bylo poszalec. Niewazne,ze do kazdej zjezdzalni stalo sie pol godziny jak nie wiecej, dla tej minuty splywania warto bylo poczekac. Co do delfinow-nie widzialam.Nie bylo chetnych,zeby jechac do Marinelandu,ale jakos to przezylam.I tak,gdzie bym sie nie ruszala,widzialam je pod roznymi postaciami:)

Pozostaly mi cudowne wspomnienia.Takie,jakich jeszcze nigdy dotad nie mialam. Te kilka dni z Tomkiem zblizalo nas jeszcze bardziej do siebie, takie rzeczy sie czuje. W ostatni wieczor poszlismy do jednej z restauracji nad morzem,zamowilismy sobie hiszpanska paelle..Mmmmm pyszna byla:) Owoce morza i ryz.Malze i krewetki. Tomek pokazal mi jak to sie je,a potem wzielam sie do dziela.

ja:mmmm...
on:ale ty to delikatnie robisz..jakby to jeszcze zylo..a wyobraz sobie,ze  wczoraj to naprawde zylo i moglo plywac z delfinami,rozmawiac z nimi,moze to byli jego przyjaciele..:]
:D

Nie moge sie doczekac zdjec.Wypstrykam to,co zostalo do wypstrykania i lece wywolac.Najbardziej czekam na te z NIM. Wrocilam wczoraj w nocy,a juz tesknie za nim calym.Za jego irokezikiem.Za jego plecami,za wszystkim...Moze sie bedziecie smiac,ale ja chce juz wrzesien. Wtedy wroci.Wtedy sie spotkamy.I bedziemy wspominac:)Razem,wszystko,od pierwszego dnia,od poczatku do konca..Narazie robie to sama, slucham Lipnickiej&Portera i przypominam sobie te cudowne wieczory. Szalone. Zabawne.Romantyczne.Czule.Namietne.Z fantazja.Takie,o jakich marzylam.Bylo tak cudownie ...

*delfi* : :
08 sierpnia 2004, 18:17
napisz mi kiedy i gdzie możemy sie spotkać;]]]]]]] ps> weeeeeeeeeelcomee homee!
SfiLnIeTa
08 sierpnia 2004, 17:20
Ha! Przeczytalam cala notke :D Od deski...do deski :] Heeeh...wierze, ze bylo pieknie...jak bylas Ty...i byl On...to musialo byc...oby tak dalej :*
Młody_15
08 sierpnia 2004, 16:58
Ehhh :-) wlasnie wlasnie romantycznie sie zrobilo...
08 sierpnia 2004, 15:46
Ojeeeeeeeeej... wiesz, to musiało być tak cudowne, że aż trudno to sobie wyobrazić:) Kuuuurcze:D Aż się sama romantycznie nastroiłam:D
Grainne
08 sierpnia 2004, 14:37
Delfi, you one lucky girl =D. Tak cudownie to opisałaś, że aż samej chce się zakochać (just kidding :P). Zresztą fajnie jest czytać o miejscach, w których było się osobiście ^^.
08 sierpnia 2004, 14:18
pieknie.. az chce sie pomazyc... na chwile zapomniec... zycie jest piekne, masz fajnie kobieto ;) oby tak dalej sie szczescilo :) pozdro od wujka ICE ;)

Dodaj komentarz