maj 21 2005

Bez tytułu


Komentarze: 25

Wydawaloby sie sobota jak kazda inna. Poranne chodzenie z pokoju do pokoju, z pokoju do kuchni, jeszcze w pizamie, z potarganymi wlosami, jeszcze ciemnymi. Potem jasniejsze akcenty w postaci pasemek, kolorowe paski na paznokciach, jakies pisemne lekcje, muzyczka w winampie. Po poludniu ksiazka. 'Samotnosc w sieci'. Zupelnie inny swiat. O milosci Jakuba i Natalii, ks. Andrzeja i Anastazji. Wlaczylam 'Dlugosc dzwieku...', potem 'Et si tu n'existais pas', bo przez ten jezyk przemawia taka dziwna melancholia. Piekny smutek, o ile taki istnieje. Nawet spiewalam pod nosem. Juz umiem na wyczucie 'czytac' ten jezyk. I to wcale nie miala byc i nie jest smutna ani romantyczna notka. Tak tylko. Bo czasami trzeba sie wygadac o rzeczach zwyklych-niezwyklych. Tak jak to niebo, na ktore tak uwielbiam patrzec z mojego okna. Zwykle-niezwykle, bo wszystkich, a jednak tylko moje.

/comme un peintre qui voit sous ses doigts natre les couleurs du jour/

*delfi* : :
22 maja 2005, 00:12
tak mi się wydaje, ze to jakas smutna i zbyt refleksyjna notka, ale to chyba mój nie ten teges humor ;/
21 maja 2005, 23:05
miło... bardzo przyjemnie:).
jarek
21 maja 2005, 22:50
?
21 maja 2005, 22:08
a ja francuskiego ni w zab, ba, nawet francuskich piosenek nie lubie, ja wogole wybredna ostatnio jestem :]
CzEsKa
21 maja 2005, 22:03
Ta książka jest fascynująca... A czytając o Natalii, niezależnie od muzyki po prostu wyję.
21 maja 2005, 21:54
Francuski... tfu... tfu... nieznoszę...:D
21 maja 2005, 20:34
:)
kaisa
21 maja 2005, 20:25
swiat, zwykly swiat, jest niezwykly. jest sie kims jesli potrafi sie to dostrzec..bo francuski jezyk to piekna melodia.
madelle
21 maja 2005, 20:21
ja ostatnio zaliczyłam małe zdziwko: słuchając jakiegoś głupiego przeboju w radiu po hizpańsku, rozumiałam sens i poszczególne słowa! A hiszpańskiego uczę się cos około semestr i zaczynałam od poczatku... Dla takich chwil zdziwienia warto się uczyć języków:D
Kumcia
21 maja 2005, 20:17
Tak tyylko Twoje:)

Dodaj komentarz