Archiwum 15 sierpnia 2003


sie 15 2003 Rozstania i powroty....
Komentarze: 17

   Rozstania bola...I nie chodzi tylko o pozegnanie z Hiszpania...Czuje,jakbym zostawila tam czesc siebie...W Hiszpanii bylam drugi raz i przywiazalam sie do niej bardzo...Od pierwszego dnia bylo cudownie.Nie przeszkadzalo mi nawet przeziebienie (tak tak,w takim klimacie,przy 40 stopniach tez mozna zachorowac...).Po kilku dniach wyczerpaly sie wszelkie zapasy tabletek na gardlo=)) Nawet kadre chwycilo...Mozecie mi uwierzyc,ze  byla wspaniala...W ogole caly ten oboz byl cudowny,najcudowniejszy ze wszystkich...Wycieczek bylo malo,fakt i wlasciwie wiekszosc czasu spedzalismy w Campingu La Masia,a wiec m.in.na basenach albo na miescie,ale nie wyobrazam sobie,zeby moglo byc lepiej.Opalilam sie,chociaz myslalam,ze mocniej mnie chwyci;)) Najwazniejsze,ze skora mi nie schodzi:)

   Delfiny...Widzialam...Bylismy w Marinelandzie,ogladalismy pokazy papug,fok i wlasnie moich ulubiencow. Pol kliszy wypstrykalam na nie=)) Dzisiaj ide wywolac film.Wszystkie zdjecia sa dla mnie bardzo wazne,zwlaszcza z pewna osoba,ale o tym za chwile...Byla tez Barcelona...Zmienilo sie troche od mojego ostatniego pobytu tam...Nieco wiekszy syf tam panuje...Ale tanczace fontanny rownie piekne jak 2 lata temu...Rownie piekne i romantyczne...Ta gra swiatel i kolorow zachwycilaby kazdego.Zapamietajcie sobie-jesli bedziecie kiedys w stolicy Katalonii,to koniecznie musicie je zobaczyc.Nie pozalujecie...

   Zyskalam nowe przezwisko=)) Nigdy bym nie wpadla na to,ze przypominam...Shakire=))) Tak tak.Genialna kadra to wymyslila=)) A bylo to tak...Drugiego dnia zorganizowano obozowa dyskoteke.Zaczelo sie od lania woda i oczywiscie kto najwiecej dostal? Oczywiscie,ze ja=)) W mokrych ubraniach,w mokrych wlosach zostalam wniesiona na stol przez Artura ("kalowca";))-a tak na serio to kulturalnego oswiatowca;)) i mialam tanczyc,bo wlasnie stol do tego sluzyl=)) Pewnie,ze tanczylam=) A co!=)) Po to tam bylam,zeby sie wyszalec=) Leciala sama techniawka..Ale i tak bylo zajebiscie=))) Szczerze mowiac to techno jest teraz jedna z rzeczy,ktore kojarza mi sie z Hiszpania ...Na tej tez dyskotece nasza ukochana kadra  (3 baaaardzo przystojnych chlopakow-Tomek,Artur i Marcin) poprzebierali sie i kiedy podeszlam z prosba o zdjecie,uslyszalam tekst "No to jeszcze z Shakira"=))) I tak zostalo...Na przedostatniej dyskotece obozowej bawilam sie wlasciwie tylko ja i 3-4 moje kolezanki=)) Widocznie pozostali mieli inne rozrywki=)) Na ostatnia sama nie poszlam,bo akurat bylam zmeczona,ale kaowiec osobiscie wpadl do mnie do pokoju,zebym pedzila tanczyc:)) W rezultacie impreza sie nie odbyla ,bo nikt nie przyszedl=)))) Byly tez inne dyskoteki...W "Arenie"...Nie bylam nigdy na zadnej "prawdziwej" dyskotece,ale jesli na kazdej jest tak swietnie jak tam,to ja chce wiecej...Nie ma rzeczy,ktora bym wspominala niemile...

   Przewaznie jest tak,ze najcudowniej robi sie pod koniec...Caly czas bylo jak w najwspanialszym snie,ale...No wlasnie.W polowie pobytu  w Blanes poznalam blizej Tomka...Byl naszym ratownikiem..Ma 19 lat,blond wlosy i sliczne jasnobrazowe oczy...Siedzialam z kolezankami pod domkiem,a on po prostu podszedl i zagadal...Rozmawialismy do 3 nad ranem i pewnie trwaloby to dluzej,gdyby nie to,ze nastepnego dnia czekala nas calodzienna wycieczka,wiec chociaz te 3h musialam pospac.Zwlaszcza ze bylam juz przeziebiona...Dwa dni pozniej bylismy grupa w "Arenie"...Ja i kumpela mialysmy troche mniej czasu niz inni (pewnie dlatego,ze najmniejsza grupa) i wtedy Tomek odprowadzil nas do campingu....Siedzielismy sobie przed domkiem i juz chyba wtedy wiedzialam,ze...Tak.Ze sie zakochalam...Nie chcialam tego,przed wyjazdem mowilam sobie,ze nie chce sie zakochac,ale sami wiecie..."Jesli gonisz milosc,to ona ucieka,jesli ty uciekasz ,to ona goni ciebie"....O 3 nad ranem poszlismy na plaze...Siedzielismy tam do 7,do wschodu slonca...Nieraz widzialam wschody slonca,ale tamten byl najpiekniejszy ze wszystkich..Chyba nie musze nawet pisac dlaczego...W dzien nie mielismy zbyt duzo czasu dla siebie,chociaz te kilka godzinek tez sie znalazlo=) Nastepna noc byla juz ostatnia noca...Tym razem siedzielismy przed domkiem,cos do 4.30 nad ranem...Hmmm...Sroda byla strasznie glupim dniem,bo o 10 rano musielismy oddac klucze od domkow tym,co przyjechali,a my do wieczora musielismy gdzies sie podziac.Czulam sie jak bezdomna=) Caly dzien spedzilam z Tomkiem...Balam sie,ze to tylko ja sie zaangazowalam w ten zwiazek,ze dla niego to tylko wakacyjna przygoda...Porozmawialam z nim...Wlasciwie to byla rozmowa oczu,ani ja nie mowilam duzo,ani on...Moze czesc z Was pomysli sobie,ze jestem naiwna,ale..."Czy te oczy moga klamac? Chyba nie..."...A z nich mozna prawie wszystko wyczytac...Sama juz nie wiem...

   Najgorsze,jak zapewne sie domyslacie,bylo rozstanie...Rozstanie z miejscem,do ktorego przywiazalam sie wlasciwie w ciagu kilku minut...Rozstanie ze wspaniala kadra...Z calym otoczeniem...Z jedynymi w swoim rodzaju  wschodami slonca,z szumem palm,ze spiewem morza...Z Tomkiem...Zegnalam sie z nim chyba z pol godziny...Mimo tego,co widzialam w jego oczach, balam sie...Nadal sie boje,jak to bedzie...Ten sms od niego,w srodku nocy byl cudowny...Troche mi pomogl,ale iskierka strachu pozostaje...Iskierka nadziei tez...Bylo cudownie...............

*delfi* : :