Archiwum 15 lutego 2004


lut 15 2004 On,Myslovitz,Wrocław=Walentynki;D
Komentarze: 33

;DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD

Krotko mowiac-juhuhuhuuuuuu;D Wczorajszy dzien byl wspanialy! We Wrocku spedzilam ok.11h i zanim rozpoczal sie koncert Myslovitz zmarzlam jak nie wiem co,chociaz mimo wszystko chodzilam z Tomkiem po miescie,obzerajac sie lodami;D Skoczylismy do Empiku,gdzie chlopaki podpisywali plytki i troche sie na nich popatrzylam:] Po jakims czasie musialam sie jeszcze wrocic,zeby specjalnie dla pewnej osoby upewnic sie jak Artur byl ubrany;D Zanim wpuscili nas na koncert w Metropolis,to troche sie nastalismy na tym mrozie. A byl taki scisk,ze ajjj.Lezalam jakiemus facetowi na plecach i nawet sie nie mialam jak po nosie podrapac:) Ajjj,jak ja sie nie moglam doczekac tego koncertu;DDD Troche po 17 zaczal grac support Myslo-Twisterella. Gosciu musial 2 razy gitare zmieniac,bo to mu struna pekla,to cos z paskiem;D Najlepszy byl gitarzysta,swietne minki strzelal;D Troche po 18 zaczela sie prawdziwa zabawa;D Stoje sobie,czekam,az wskocza na scene,a tu nagle slysze od tylu jakis glos "prosze sie rozsunac,przepraszam bardzo". Odwracam sie,a tu centralnie obok mnie Artur;D Weszli na scene od tylu,przeciskajac sie przez fanow;D I zaczeli grac...Ahhhh,to byl raj dla uszu;D To nic,ze dostalam z glana w kolano i nieraz z lokcia w brode.To nic,ze po wyjsciu z koncertu ledwo szlam i ledwo wstalam dzisiaj z lozka. To nic,to nic,to nic! Bylo po prostu suuuuuuuper;D Naskakalam sie,nakrzyczalam,naspiewalam.Ehhh...Ja chce to przezyc jeszcze raz:)) Zdziwilam sie,ze z "Korovy Milky Bar" zaspiewali tylko jedna piosenke,skoro mieli promowac ta plytke,ale oni maja wszystkie utwory swietne,wiec nie narzekam:) Mieli wspanialy repertuar.Wymiekalam po prostu przy dzwiekach "Sprzedawcy Marzen","Peggy Brown" czy "Myszy i Ludzie"."Dlugosc dzwieku.." spiewalismy praktycznie sami,a Artur byl zachwycony,nawet nam brawo bil;D  Nie bylo "Chcialbym umrzec z milosci",a przeciez byly Walentynki...Za to Przemek zaspiewal "Pocztowke z lotniska" i bylo bardzo nice:) Mmmm.... Chlopaki chcieli zejsc ze sceny juz po 1,5h,ale nie puscilismy ich tak latwo i chyba 30 minut spiewali na bis;D Pod koniec myslalam,ze padne z wyczerpania,bo strasznie mi sie chcialo pic,ale co to byla za ulga,jak wreszcie poczulam smak Coli i chlod zimowego powietrza;D Ahhh... Ze tez nie mozna przewinac czasu... Po koncercie bladzilam troche z Tomkiem po Wroclawiu,w koncu znalezlismy moich rodzicow i trzeba sie bylo pozegnac... Szkoda ze takie dni zdarzaja sie tak rzadko...

"Tylko wtedy dam sobie rade kiedy Ty bedziesz ze mna..."

"Mam to gdzies,gdy nie ma Cie..."

"I nawet kiedy bede sam,nie zmienie sie....Wiesz,lubie wieczory,lubie sie schowa na jakis czas i jakos tak..."

„Kilka chwil chce miec by,słuchac jak pada deszcz….”

"O Peggy Brooooooooown,o Peggy Broooooooooown,kto ciebie ukochac bedzie umial"

Ahhhh.....;D

*delfi* : :