Archiwum 07 marca 2005


mar 07 2005 : (
Komentarze: 16

Wczorajszy wieczor. Siedze wygodnie. Pytam sie taty, o ktorej zawiezie nas na koncert. 'Nigdzie nie jade'. Bo mu za slisko i sie boi jechac po nocach. Czujecie?

Ogladalam 'Miasto aniolow'. Sama nie wiedzialam, czy placze przez ten film, czy dlatego, ze nie pojade. Nie rozumiem, no kur*a nie rozumiem, jak mozna tak komus nagle odebrac nadzieje, odebrac radosc na oczekiwany od prawie dwoch tygodni koncert. Wiedzial, ile on dla mnie znaczy, jak bardzo mi zalezalo, zeby tam byc. Bo mu sie nie chcialo i sobie szukal wymowki, a teraz siedzi przed telewizorem i zbija baki, a mowil, ze ma 'tyle rzeczy do roboty'. Chcialam z Asia jechac pociagiem.Tylko, ze powrotny jest o takiej godzinie, ze musialybysmy urwac sie z koncertu, a niewiadomo, o ktorej Myslo zaczna grac, bo jest jeszcze support, niewiadomo czy nie bedzie opoznienia... A 'najlepsze' jest to, ze jak mu powiedzialam, ze jade pociagiem, poki nie zrezygnowalysmy z tego planu, to powiedzial, ze mnie nie pusci! W tym momencie az sie we mnie zakotlowalo. 'To mnie zawiez czlowieku!'. Woz albo przewoz.Co on mi chcial udowodnic? Ze jest uparty? Ze bedzie, jak on chce? No to ja mu udowodnie po raz kolejny, ze jestem uparta jeszcze bardziej! A kwiatka, ktorego mi zapewne jutro przyniesie, wyrzuce do kosza. Nie chce juz nic od niego. Sama sobie poradze! Juz mam dosc takich sytuacji. Albo rozkazuje, albo krytykuje, albo zawodzi. Ja tak nie chce! Kur*a, jak smutno ... : (  smutno, jak juz naprawde dawno nie bylo .... : ((

A bilet juz lezal przygotowany w torebce...

*delfi* : :