Archiwum maj 2005


maj 28 2005 rozkrecamy impreze ;]]]]]]]
Komentarze: 31

Myslalam,ze ekipa z 2e juz nic nowego nie wymysli podczas kolejnych spotkan Pod Baszta czy w Karczmie. Jakze sie mylilam :D Spotkalismy sie na krzyzowce, dotarlismy pod baszte, zlozylismy zyczenia dwom solenizantkom i nie zdazylam sie odwrocic, kiedy przede mna stanely dwa piwa. A to przeciez my mielismy stawiac. Po kilku minutach dolaczyla do nas Agata, siedzielismy, gadalismy, tak jak to zazwyczaj bywa. Nie wiem ktora to byla godzina,ale to chyba najmniej wazne, ktos dal znac, ze w Karczmie jest... karaoke:] Najpierw lach, potem 'Idziemy!'. Razem z Agata, Charukielkiem, Tomkiem poszlismy zobaczyc, czy jest miejsce. I w tym momencie uklony w strone Tomka, ktory wchodzil po schodach na czworaka! :DDD Byl caly stolik, akurat na nasza dziewiatke:D Wrocilismy pod baszte, bo trzeba bylo dopic to-co-mielismy-na-stole i oczywiscie, to bysmy nie byli my, gdyby nie poszla jakas szklanka:] Siedzacy z brzegu Tomek, nie wiem co chcial zrobic, czy kolejny raz polaskotac Charukielka, czy kto go tam wie co, zamachnal sie i zwalil szklanke na ziemie. Na szczescie pusta. Odczekalismy minutke, czy sie barman nie dopomina o te 3zl za nia, nie dopomnial sie, to my bziuuuuuum z baszty do karczmy:D No i tam sie zaczelo:D Wyobrazcie sobie caly bar wypelniony ludzmi, siedzacymi w miare spokojnie na swoich miejscach, a potem do tego obrazu dolaczcie nasza dziewiatke, ktora po 10 minutach od przybycia postawila polowe ludzi na nogi:D Nie zdazylismy nawet usiasc, a juz nas nogi porwaly do tanca. "A ty pokaz swoje nogi,noogi, nogii, nogiiii...." i wcale nie przeszkadzal nam fakt, ze kazda z nas miala spodnie. Hebla spiew byl po prostu nie do przebicia, a potem biedny sie wstydzil za nas i chowal, gdzie sie da:D Najpierw potanczylismy, Kolodziej krzyczal "Delfiiii, ja juz sie nie moge doczekac twojej notki na blogu" - no to masz;), a potem naszla nas chec na ... spiewanie:] Zamowilismy dla solenizantek z zyczeniami "Dla Charukielka i Szopnika" piosenke "Zawsze tam, gdzie ty". Cala nasza dziewiatka zgromadzila sie wokol komputera, spiewalismy wszyscy z tym, ze mikrofon byl caly czas przy mnie : :]]]  Ejjj,to naprawde byl wstyd... Chociaz bawillismy sie swietnie:D Potem tanczylismy, tanczylismy i przestac nie moglismy. Co chwile przychodzil do nas ktos nowy i tanczyl z nami,ale najlepszy byl - uwaga uwaga! - Cowboy, niejaki Old Joe, ubrany w kraciasta koszule, kapelusz niczym z rancza, z owlosiona klata, bo potem sie [niestety] rozebral :D A wywijaaal! Jak dorwal Agate, to sie biedna od niego uwolnic nie mogla:D A wiecie co z tego mielismy? Postawil wszystkim piwo;) Pomijam zupelnie fakt, ze nawet nie mialam juz sily tego wypic i napoilam sie juz po dluzszym czasie soczkiem bananowym. I po raz kolejny rozkrecilismy impreze!:D Ostatnio spiewala z nami Baszta, a wczoraj spiewala i tanczyla Karczma. O godzinie 8 rano otworzylam jedno oko. Potem drugie. Glowa nie bolala. Niedobrze mi nie bylo. Wstalam. O nie, nie, to ja jeszcze poleze... Teraz doszlam juz do siebie, smieje sie z tego wczorajszego wieczoru podczas rozmowy gadulcowej z Tomkiem i czekam na kolejny taki wypad;) Jahuuuuuuu! :] Niech moc cowboyow bedzie z Wami;D

*delfi* : :
maj 21 2005 Bez tytułu
Komentarze: 25

Wydawaloby sie sobota jak kazda inna. Poranne chodzenie z pokoju do pokoju, z pokoju do kuchni, jeszcze w pizamie, z potarganymi wlosami, jeszcze ciemnymi. Potem jasniejsze akcenty w postaci pasemek, kolorowe paski na paznokciach, jakies pisemne lekcje, muzyczka w winampie. Po poludniu ksiazka. 'Samotnosc w sieci'. Zupelnie inny swiat. O milosci Jakuba i Natalii, ks. Andrzeja i Anastazji. Wlaczylam 'Dlugosc dzwieku...', potem 'Et si tu n'existais pas', bo przez ten jezyk przemawia taka dziwna melancholia. Piekny smutek, o ile taki istnieje. Nawet spiewalam pod nosem. Juz umiem na wyczucie 'czytac' ten jezyk. I to wcale nie miala byc i nie jest smutna ani romantyczna notka. Tak tylko. Bo czasami trzeba sie wygadac o rzeczach zwyklych-niezwyklych. Tak jak to niebo, na ktore tak uwielbiam patrzec z mojego okna. Zwykle-niezwykle, bo wszystkich, a jednak tylko moje.

/comme un peintre qui voit sous ses doigts natre les couleurs du jour/

*delfi* : :
maj 15 2005 Bez tytułu
Komentarze: 27

Nawet Buraczki bywaja slodkie. . .
:)

*delfi* : :
maj 07 2005 notka-spontan,o!
Komentarze: 29

wczorajszy poranek. delfiak siedzi i twardo rozwiazuje arkusz maturalny z polskiego. zdalabym, ale to mnie nie pociesza, bo za rok pewnie nam dowala. pozne popoludnie. delfiak wymiata z jarusiem i miskiem w ang. literaki. czad, przegralam. zmowa z miskiem 'robimy nalot na jarka chate'. pedze z parasolem jeszcze przeziebiona w kapturze. deszcz. wiatr. aaaa i tak zmoklam. ale czego sie nie robi, zeby zrobic komus dobrze [w sensie niespodzianke]. domofon i jarek 'co ty se robisz?'. pukamy i taaaaaka slodka minka bezbaz. zaproszenie na herbatke, na kompie cm, w tle wilki i linkin park, a my siedzimy. 'no pijcie ta herbate' - jarek co piec minut. faaaajnie. a potem spacerek dokola naszej gory i powietrze pachnace deszczem. bezbaz, bo przeciez odprawe poslow greckich napisal kochanowski! a po spacerku do domku. a po powrocie spac. rano francuski 'on peut trouver ce panneau dans...' i tak w kolko. godzina 11. jaaaaarus! i kto by pomyslal, ze to beda az 4 godziny. ja tam sie tak moge wiecznie przytulac, Ty wiesz. bo to lubie. i Ciebie lubie. bardzo. bardzo. bardzo. a potem byl ogrod. pierwszy raz w tym roku [nie liczac poniedzialku, ale to sie nie liczy] walnelam sie beztrosko na trawie, a slonce tak fajnie glaskalo... nie tylko slonce, ale to wiadomo. a potem nagly atak jarka mamy. aaaa to bylo cos. ale milo bylo! i milo jest. boo takie dni jak dzisiaj moglyby sie zdarzac codziennie;*,o!

*delfi* : :
maj 03 2005 18-tkaaaa Krokiego:D
Komentarze: 28

Dawno nie pisalam tu o zadnych imprezach...:D Ale dzisiaj napisze:D Wczoraj, po godzinie 19, w Wasoszu zaczela sie 18tka Krokiego, ale zanim do tego doszlo, delfiak z charukielkiem mialy problem co na siebie wlozyc, wysylaly do siebie smsy, co i jak, a potem, jak juz sie ubraly, przyszly na dworzec pks, wsiadly do autobusu jadacego co prawda przez Wasosz i prowadzonego przez kierowce, ktory prowadzic nie umial [? :D],ale drozszego, bo 10 minut po nim jechal inny, o 1,20zl tanszy [;D], ktorym dojechaly dwie pozostale osoby. Na miejscu powital nas niejaki szyna, drugi po mnie wlochacz ze wzgledu na krecone wlosy, z dziewczyna, potem zeszla sie reszta ekipy z solenizantem na czele i doszlismy do wlasciwego celu, gdzie czekal stol zastawiony przepysznymi buleczkami z feta i innymi pysznosciami. Prezent - czarna koszula z czerwonymi ogniami na szczescie sie podobal. Bosko chlopak bedzie w niej wygladal:] % tez nie zabraklo, ale wiecie... Nigdy wiecej spirytusu przepalanego z cukrem:D W ogole drinki mi obrzydly, czystej nie lubie, piwa nie bylo, czy ja w najblizszym czasie zostane abstynentka? Halo, halo,a  jutro ma byc kolejna impreza! Spotkanie dziewczyn z bylej klasy, osob z ktorymi znam sie od 11 lat!:D Ale z reka na sercu musze powiedziec, ze impreza byla swietna! Potanczylo sie przy piosenkach Lady Pank [!], tak tak i tanczylo sie swietnie;D Myslovitz tez nie zabraklo [a 13 maja we Wrocku jest ich koncert, ja chce jechaaaaaaaaaac....!], dwoch kolegow zrobilo nam darmowy koncert, ktory zakonczyl sie wyladowaniem jednego z nich gdzies za domkiem, nie powiem twarza w czym, bo moze ktos akurat je. Zdjecia byly, owszem, specjalnie zamienilam sie z bratem, ktory ma fona z aparatem, ale w rezultacie wyszlo tylko kilka zdjec,bo te klawisze jakies malutkie i potem nawet nie chcialo mi sie wyciagac telefonu...:D Jak dojde co i jak z tymi programami do kabla od komorki, to moze cos tu wkleje. A bylo jeszcze lezenie na wilgotnej trawie pod jablonka - ale to bylo boskie, niech wiruje caly swiat:D A gdy lezenie sie znudzilo, kilka osob, w tym ja, zaczely robic mostek. Wtedy to dopiero wirowalo:D A jak to fajnie wygladalo, kiedy kilka osob rozwalilo sie na calym trawniku;D Nie mozna tu zapomniec o wizycie malutkiego, przepieknego, najslodszego [jeeeeeejjjjku] labradorka. Wszystkie dziewczyny lezaly z zachwytu:D Ostatnie % wypite ok. godziny 1 [przeze mnie] wyparowaly nawet nie wiem kiedy, a powrot do domu nastapil o 5.07. Ja Wam mowie, dzieki takim imprezom wszystko jest mozliwe - nawet zaliczone kolokwium, bo siostra solenizanta ma profesora, ktorym jest kuzyn obecnej wczoraj kolezanki :D Ach, co ten alkohol robi z czlowiekiem, jak ktos to wczoraj stwierdzil. Chociaz szczerze mowiac - jaaa wcaaaaale tak duzo nie wypilam:D A teraz czas sie ogarnac! :]

[mow do mnie mistrzu ziomalu! - tekst powitalny po wlaczeniu komorki mojego 12-letniego brata. Dosc:D]

Dopisek:
Po 2h meczenia sie z tymi programami skopiowalam na kompa zdjecia,ale tylko jedno wyszlo w miare, dlatego: 

*delfi* : :