Komentarze: 15
Poganialam siebie do napisania tej notki juz od poniedzialku i nareszcie mi sie udalo=)) Wydarzylo sie przez ten weekend,oj wydarzylo...=)) W sobote,w strugach deszczu,udalam sie na gorowski dworzec PKS i razem z Agata wyruszylysmy po raz kolejny do Lubina,ale tym razem na koncert Lady Pank,Wilkow,Lez i jak sie okazalo dopiero na miejscu,Iry=)) I wiecie co? Na sam koncert pojechalam w prostych wlosach! Tak,tak,spelnilo sie moje marzenie,moglam je wreszcie rozczesac!Prostownica poszla w ruch=) Ale szczerze mowiac,sto razy bardziej wole siebie w moich kreciolkach=)) Pol dnia spedzilysmy u Agaty rodziny,ktora trzeba przyznac,baardzo sympatyczna=)) Godzina 19.40 i juz nas w domku nie bylo.Zabawa sie zaczela=))) Szkoda tylko,ze nie moglam sie wyszalec z powodu kilkugodzinnego zlego samopoczucia fizycznego=))) Jednak jesli chodzi o muzyke,to byla swietna,zwlaszcza kiedy grala Ira.Nie sluchalam ich wczesniej,a przynajmniej wydawalo mi sie,ze ich nie sluchalam,bo tak naprawde znalam 3/4 spiewanych utworow=)) Taaaak,poradze Wam jedno-na wszelkie zabawy i koncerty bierzcie ze soba tabletki przeciwbolowe=)) Niby taka blahostka,a jednak ile mogla zmienic...Po koncertach Iry i Lady Pank byla jeszcze dyskoteka techno.Ehhhhh...Tam to dopiero sobie powspominalam=)) Przypomnialy mi sie wakacje,dyskoteki,ludzie z obozu...=))) O 2 zaczelismy sie zbierac.Ruszylismy pedem do autobusu,ktory wlasnie podjechal na miejsce odjazdow,ale zrezygnowalismy z niego w przeciwienstwie do okolo 20 osob,ktore wpakowaly sie do wypchanego juz 60 osobami pojazdu=)) Ludz na ludziu,ludz na schodach autobusu i pootwierane na osciez drzwi-tak to mniej wiecej wygladalo=)) Kiedy wreszcie nadjechal jakis w miare pusty autobus,z wielka ulga wsiedlismy do niego (byli z nami jeszcze kuzyni Agi) i wysluchalismy piosenki "Dales mi caly swiat,choc nie bylem tego wart" w wykonaniu siedzacego przede mna i Agata pedalka,ktora to zapewne piosenke dedykowal siedzacemu obok przyjacielowi,na co ten zareagowal totalnym bezbazem=)))) No milo bylo posluchac takiej formy wyznania uczuc,nie powiem ze nie=))) Szkoda ze swiat nie jest taki tolerancyjny jak ja=))))))) W domku jak w domku,nie obylo sie bez bitwy z Agata o miejsce na lozku,ktora to wygralam JA,dzieki czemu moglam sobie pospac od strony sciany,a nie ryzykujac upadkiem z lozka,co mi sie zapewne moglo przytrafic=))
Niedziela.Od rana pojawil sie problem powrotu do domu,bo wlasciwie byly dwie mozliwosci-przyjazd po nas kolegi,dzieki czemu moglysmy byc na koncercie Wilkow i Lez albo popoludni powrot autobusem,ktory by nam ta zabawe uniemozliwil. Skonczylo sie na tym,ze ja wrocilam wlasnie tym autobusem,a Agata dopiero w poniedzialek rano=))Tez bym mogla,ale poniedzialek byl dniem,na ktory bardzo dlugo czekalam,musialam byc wczesnie w domu,a potem siuuup do Wrocka,o czym zaraz w kilku slowach napisze=)) Chcialam jeszcze wspomniec o propozycji dla Agaty,jaka uzyskala na tych wszystkich koncertach,ale jak kobieta chce,to sama sie pochwali;)) Moze zmusze ja do napisania jakiejs NORMALNEJ notki (nie zebym cos miala przeciwko tym,jakie teraz dodaje!!!=))).
W niedziele Agata zapytala sie mnie,czy jestem szczesliwa.Sama nie wiedzialam.Ale teraz wiem,ze w poniedzialek bez problemu odpowiedzialabym jej na to pytanie...Pojechalam do Wroclawia,spotkalam sie z Tomkiem...Pomijam fakt,ze moj ojciec poszedl ze mna,bo chcial z nim TYLKO chwile porozmawiac=)) Nie bede zdradzac szczegolow =PP Powiem tylko tyle,ze te 5h bylo jednymi z najwspanialszych w ciagu ostatnich tygodni...Szkoda ze TYLKO 5h...
"...Czas pedzi nieublaganie..."