Komentarze: 24
Nie wiem czemu, ale wena mnie opuscila i z tego powodu nie pisalam nic ponad tydzien. A szkoda ze opuscila, zwlaszcza ze musze napisac bajke na angielski [ale powinnam dac rade;)] i zrobic strone internetowa na informatyke [o Myslovitz, wiec tym bardziej powinnam dac rade;)]. Wreszcie lepiej poznalam HTML-a, wiec mozliwe ze sie skusze na wlasny szablon, ale to moze za jakis czas. Wlasciwie to jest sympatycznie. Pomijam pogode, ktora mi przypomina pazdziernik,a nie maj, ale od piatku ma byc cieplo. A w piatek jade do Wroclawia:] To juz drugi raz w ciagu tygodniu. W sobote nadrobilam zaleglosci [tygodniowe?:D] w robieniu zakupow i przeszukiwaniu niemal wszystkich sklepow w Galerii. Po 7-godzinnym spacerowaniu po centrum Wroclawia [z polgodzinna przerwa na frytki w KFC] z malymi watpliwosciami co do kierunku naszej wedrowki [no nie Asia?:D] bylam tak wyczerpana, ze na odpoczynek nie starczylo mi 10h snu i cala niedziela minela mi na totalnym zawiasie:] Taaak... Chodzilam sobie z kata do kata, obijalam sie o meble, bo mi sie oczy zamykaly, nie spodziewalam sie nikogo, wiec moglam sobie ubrac przetarte spodnie, nie ukladac specjalnie wlosow i wygladac jak kobieta buszu [zwlaszcza po tym, co zaraz opisze]. Co do moich wlosow, to jeszcze kilka dni temu bylam zalamana. W zeszly poniedzialek wrocilam sobie z 'angola', ktory bardzo przyjemnie spedzilam na lesnych hustawkach, rysujac karykatury swoja i Jarka i powiedzialam do mamuski 'a podetnij mi troszeczke wlosy'. Siedzialam sobie jak ta kobiecina w reklamie kawy '........' [bez reklamy] z tym ze saczylam oranzadke i nawet nie zauwazylam jak na podloge spada wlosek za wloskiem,az nagle zrobilo ich sie tam podejrzanie duzo.... Zerwalam sie z krzeszla, podeszlam do lustra i bylo jedno wielkie 'Aaaaaaaaaaaaaaaa!'. Teraz juz sie uspokoilam. Juz nawet jakos mi 'odrosly'. W kazdym razie dobrze, ze sa na tym swiecie roznego rodzaju pianki i zele, bo bez nich ani rusz:]
Chcialabym. Chcialabym duzo rzeczy. Na przyklad gwiazdke z nieba [:)], pokoj w stylu srodziemnomorskim, chociaz jeszcze niedawno chcialam a la niebo. Chcialabym pewnosci, bo zawsze jest jakies 'ale', ale przeciez nic nie trwa wiecznie. Zeby zawsze bylo kolorowo. Zeby trawa byla zawsze zielona, niebo niebieskie w dzien i pomaranczowo-czerwono-granatowe prze zachodach slonca, roze czerwone i granatowe, a tulipany wrzosowe. Chcialabym, zeby tutaj, teraz ktos byl. Kazdy by duzo chcial. I ja wiem, ze jesli gwiazdke z nieba chce, to dostane, ze pokoj tez da sie zrobic i zawsze bedzie kolorowo, bo ja chce. I trawa bedzie zielona, a jak nie,to sama ja pomaluje, i niebo bedzie mialo rozne barwy,bo ja tak chce.I wiem tez,ze ON bedzie. Nie teraz, nie tutaj, ale bedzie. Wtedy nie bedzie ale. Moze byc tylko jedno - szczescie, wieczne szczescie. To, co chce, widze. To co nie chce, omijam. I chociaz wiem, ze predzej czy pozniej deszcz zmyje zielen, ktora stworzylam i blekit, ktory namalowalam na swojej kartce zycia, to przede mna caly zeszyt. I ja go zapelnie. Tak jak chce. Bo to moje zycie, moja ksiazka, moje dni, lzy i szczescie...
Kocham Was, wiecie?:)
-----------------------------------------------------------------
' I see trees of green, red roses too
I see them bloom for me and you
And I think to myself what a wonderful world.
I see skies of blue and clouds of white
The bright blessed day, the dark sacred night...'