Komentarze: 25
Tydzien ciagnie sie jak przeterminowana guma do zucia. Po wczorajszym, fantastycznym zreszta dniu nadszedl czas skrajnego wyczerpania. Za mna jak narazie dwa spr.-z matmy i z polaka, ktory byl jednym z najdurniejszych testow,jakie pisalam.W poniedzialek czeka mnie moja ulubiona [taaa...] fizyka i mamy luuuzik=) Nie marudze,ze jeszcze jest piatek. Dam rade. Marudzenie to jest akurat ulubione zajecie Jarka. Od jutra zakladam zeszyt, w ktorym bede zapisywac jego wypowiedzi, moze wreszcie sobie uswiadomi,czego ja musze wysluchiwac=) Poza tym po raz pierwszy w tym roku zobaczylam tyyyyyyle sniegu w Gorze. Az sie chcialo wyjsc rano z cieplego lozeczka,kiedy uslyszalam rano od taty "Zobacz, jak bialo!". Nie lubie zimy,ale uwielbiam snieg=) Jak go nie lubic kiedy wracasz ze szkoly i masz sie na kim wyzyc, rzucajac sniezkami na prawo i lewo, a jeszcze jesli przy tym wygrywasz...=D Ahhh,ta sila kobieca. Chlopaki, strzezcie sie [!] =))
Poza szkola zyje sobie bardzo spokojnie [chociaz zalezy jak na to patrzec]. W domu ostatnio przy piosence "Like a natural woman" i ksiazce Pilcha "Upadek czlowieka pod Dworcem Centralnym", a tak na marginesie poszukuje innej-"Mezczyzni to dranie" =) Jest naprawde fajnie. Typowy klimat zimy, typowe oczekiwanie na ferie, a wczesniej na kolejny klasowy wyjazd do Wrocka,ktory jeszcze nie jest tak do konca pewny. A niedlugo Walentynki...=))
Poki co brykam powtorzyc o merystemach interkalarnych,przyrannych, bocznych, wierzcholkowych itp.,itd.,a potem lookne na wyniki multi lotka...Trzeba probowac szczescia,a co. Czasami niemozliwe staje sie mozliwym=)