Komentarze: 29
Normalnie siedzialabym tu teraz i czekala na godzine,w ktorej wyjde z domu na autobus, a potem na pociag, moze nie z usmiechem,bo nie ma ku temu powodow, ale przynajmniej z pewnoscia, ze wreszcie COS sie wyjasni. Tymczasem wstalam niepotrzebnie o 7 rano, bo zapomnialam, ze wszystko pogmatwalo sie do tego stopnia, ze jade do Wrocka tylko na zakupy, tylko z moja mama i nie bedzie zadnego spotkania, a na pociag zawiezie nas tata za jakies 2 godziny z kawalkiem. A czemu sie z Nim nie spotkam? Bo na napisanego wczoraj smsa, czy na pewno bedzie we Wrocku, otrzymalam odpowiedziec 'Nie bedzie mnie, przykro mi', bo podobno 'Nie dawalam znaku zycia', a ze dostal smsa z miasta plusa kilka dni temu nie do odczytu, to juz sie nie zainteresowal, co mu moglam napisac, a wiedzial, ze chodzi o spotkanie. Po napisaniu Mu kilku niezbyt milych, ale trudno, zeby byly mile w takiej sytuacji, slow, odpisal, ze 'to nie jego wina' i ze 'jak ochlone, to dam mu znac'. I to oczywiscie ja jestem winna, ze nie widzielismy sie 2,5 miesiaca, bo on nie mial czasu. I to moja wina, ze ani razu sie nie spytal, czy sie spotkamy, tylko zawsze ja. I to przeze mnie wszystko sie zaczelo psuc, bo chce dobrze, a on jest swiety i niewinny. Nie wiem, jak to teraz bedzie. Znowu niepewnosc, znowu czekanie, chociaz nie wiem czy jest na co, bo ja juz sie pierwsza nie odezwe. Mam swoj honor i nie bede nikomu w du** wlazic na sile. Zawiodlam sie. Po raz kolejny. I to boli...