Godzine przed zabawa polowinkowa latalam po domu w normalnych ciuchach, z wilgotnymi wlosami i schnacymi paznokciami. Myslalam,ze nie zdaze i chyba tylko spokoj mnie uratowal. Stwierdzilam, ze nie bede wydawac kasy na fryzjera, zwlaszcza po tym jak mi sie nie podobal moj fryz na balu gimnazjalnym, wiec nalozylam troche pianki i lakieru, tu podpielam, tam podpielam i ostatecznie jakos wygladalam, co w polaczeniu z delikatnym makijazem i suknia dalo satysfakcjonujacy efekt. Oczywiscie jakby to bylo, gdyby wszystko szlo gladko - moj tata musial zachorowac i jeszcze transport musialam sobie zalatwic, bo jak to tak w taka pogode na pieszo leciec. W koncu, o godzinie 18 dotarlam z kolezanka, podwieziona przez jej siostre, pod nasze LO i sie zaczelo :D Laski odstrzelone, panowie tez niczego sobie i od razu na aule.Na miejscu okazalo sie, ze zadnego dj'a z Poznania nie ma, tylko znany w calej Gorze facet z domu kultury,a slyszac kawalki grane jeszcze przez rozpoczeciem stwierdzilam, ze przy takiej muzyce nie umiem tanczyc. I ja naprawde nie bylam pesymistycznie nastawiona, zeby nie bylo;) W koncu mielismy za soba krotkie przemowienie pani dyrektor, pierwszy taniec odbebniony przez nia i przewodniczacego szkoly i zabawa sie zaczela na calego ;D Szczegol, ze juz przy pierwszym tancu musialam odmowic koledze z klasy [Piter rulezzzzz, co nie Gozda?:P], bo jak to tak pierwszej wyskoczyc na parkiet, kiedy jeszcze swiecil pustkami;) Juz podczas drugiego tanca zorientowalam sie, ze obok mnie wygina sie dziewczyna w identycznej [!] sukience jak moja, to sobie wyobrazcie mnie w tamtym momencie:] Powiedzmy, ze po kilku pierwszych piosenkach wrocilam z kolezankami do stolu i nadszedl czas na naszego Absolwenta tak skrzetnie ukrytego w torebce ;D Wiecie co? Nigdy, ale to przenigdy nie pijcie go z sokiem granatowo-jablkowym. Byl tak wstretny, ze myslalam,ze rownie szybko jak wzielam pierwszego lyka, wypluje go;] W ostatecznosci jakos przelknelam to do konca i trzeba bylo kontynuowac zabawe;D Tanczylam wlasciwie caly czas, bo nawet jak chcialam odpoczac, to nie moglam i nie zebym sie chwalila, ale jeden z partnerow stwierdzil nawet, ze trudno sie do mnie dostac, nie wspominajac juz o tym,ze bylo takich dwoch, z ktorymi w sumie zatanczylam moze z czternascie razy;) Nie zapomne jak nasz szanowny pan profesor W. [2m wzrostu] tanczyl z kolezanka z klasy, ktora wzrostem nie grzeszy [ale przeciez male jest piekne tak?;)], a potem, juz pod koniec tanczyl jak robot do muzyki techno. Albo pana wuefiste, ktory podczas tanca z druga kolezanka krzyczal 'Aska,trzymaj mnie!', bo chyba alkohol zaczynal robic swoje:] Duzo by tu opowiadac o tym, jak kazdy wygladal predzej czy pozniej, bo sie mozna latwo domyslic:] Tak naprawde muzyka mi sie podobala, od przeboju 'Mydelko Fa' po 'Let's twist again' i 'Czerwone korale', bo sie mozna bylo wyszalec, naskakac do woli i uwazac, zeby nog nie polamac, a ze bolaly bardzo i bola nadal, to chyba dodawac nie musze. Ostatecznie zabawa zostala przedluzona o godzine, do pierwszej w nocy, ale zanim dziewczyny sie poprzebieraly i w miare ogarnely, to dochodzila prawie druga. Podazajac dosc duza banda, zatrzymalismy sie w ciemnym parku, zeby dokonczyc Krajowa:] i dojesc resztke bananow:]. Niestety wszelkie bary byly albo wypelnione po brzegi,bo andrzejki albo zamkniete, wiec w rezultacie kazdy poszedl/pojechal w swoja strone, a ja nie wiem jak,ale jakos, doczlapalam sie do domu i jakos przed godzina trzecia zasnelam z ogromnym rogalem, bo te polowinki byly lepsze, niz sie spodziewalam, bo w styczniu studniowka z Jarkiem i mam nadzieje, ze bedzie przynajmniej tak jak w sobote a nawet i lepiej, bo w koncu z Nim...:)